28.12.2014

[Kagerou Daze V -deceiving-] Yobanashi Deceive 4 cz.3

Szósty rozdział piątego tomu. Ostatnia trzecia część.

Angielskie tłumaczenie: pocha [x]

Pobawiłam się przerwami w tekście dla lepszej czytelności, chyba nikt tego nie będzie miał za złe?

pierwsza część
druga część
trzecia część

Masterpost noweli




- Aach, pogoda jest cudowna, czyż nie? W sam raz na piknik~

Beztroski głos dobiegł z miejsca kierowcy, tak radosny, jakby był w stanie przełamać niewygodną ciszę panującą w samochodzie.
Ja, zajmując miejsce za kierowcą, nie odpowiedziałem, a jedynie westchnąłem cicho.

...Ale to nie dlatego, że chciałem być nieuprzejmy.
Za oknem pojazdu wszyscy ludzie spacerujący po chodnikach mieli założone na sobie grube płaszcze. A mówiąc o piknikach, to ten widok jasno wskazywał na niską temperaturę na zewnątrz... Zamarzłbym na śmierć, gdybyśmy rzeczywiście na taki poszli. A nie najlepiej sobie radziłem z chłodem.
Ale gdybym zaprzeczył głośno tej propozycji, zostałoby to odebrane jako wyraz chamstwa. W tym tkwił problem.
A zatem, zostawiłem te wszystkie myśli dla siebie i pozwoliłem sobie tylko na westchnięcie.

- A-ale jest chyba za zimno na piknik...

Seto powiedział z wymuszonym uśmiechem z siedzenia obok kierowcy, widocznie nie mogąc dłużej znieść krępującej ciszy.
Z początku myślałem, że znowu mi czytał w myślach, ale nie. Kolor oczu nie zmienił się na czerwony.

- O czym ty mówisz~? Taka pogoda to nic dla dzieciaków, nie? Przygotowania zaczniemy zaraz po tym, jak wrócimy do domu! - Radosny głos po raz kolejny dobiegł z miejsca kierowcy.

Seto wyglądał na zakłopotanego, lecz zaśmiał się lekko w odpowiedzi, jakby nie wiedząc co innego mógłby zrobić.
Zawsze z chęcią wychodził na dwór, co było trochę zaskoczeniem, jak się weźmie pod uwagę jego charakter.
Często wychodził z ośrodka całkiem sam, a jak wracał, to był cały zabłocony po trwającej cały dzień zabawie ze zwierzętami.
Było też tak z miesiąc temu. W czasie gdy ja sam siedziałem zmarznięty w pokoju, ten potrafił cały boży dzień latać po dworze.
I to dlatego dziwne było słyszeć od Seto, że jest za zimno na piknik.
Ale mogłem zrozumieć dlaczego Seto zdecydował się na takie małe kłamstwo. Ale i tak raczej marnie się to skończy.

Szybko rzuciłem okiem za siebie i moje spojrzenie na krótko spotkało się z Kido, która siedziała za miejscem Seto.
Dziewczyna po chwili się obraziła i odwróciła wzrok ku swojemu oknu.
Nasze krótkie spojrzenie na chwilę podniosło mego ducha, lecz ramiona zaraz opadły w odpowiedzi na jej niezmienne zachowanie. Poczułem się też lekko podirytowany i również odwróciłem się do swojego okna.

Choć tydzień minął od naszej bójki, to od tamtego czasu nic nie zmieniło się pomiędzy Kido a mną.
Nie mogliśmy wiecznie siebie unikać, gdyż mieszkaliśmy w tym samym pokoju, lecz mimo tego oboje w zaparte zachowywaliśmy niewygodną ciszę.
Seto przez cały ten czas czuł się nieswojo, ale wiedząc, że wtrącenie się mogłoby tylko pogorszyć sprawę, właściwie też nic szczególnego nie powiedział.

Ale to nie było tak, że ja nie chciałem porozmawiać z Kido.
Było odwrotnie - chciałem na nowo nawiązać z nią znajomość, i zdarzało się, że szedłem do niej bez namysłu.
Ale jak tylko się zbliżałem, Kido obrzucała mnie wściekłym spojrzeniem, wiecznie odmawiając nawiązania przyjaźni.
A poza tym sama mi mówiła, bym się do niej nie odzywał, a że nie mogłem właściwie nic innego zrobić, to aż do dziś trwała między nami nieznośna cisza...

- Tak czy owak, przepraszam za ten cały bałagan~ Dyrektor ośrodka wam nie przekazał tego, że bierzemy całą waszą trójkę?

Nie przekazał, więc taki obrót zdarzeń rzeczywiście był całkiem niespodziewany.
Rodzina, która chciała adoptować, miała za nazwisko "Tateyama", a od samego początku chcieli wziąć nie tylko Kido, a całą naszą trójkę.
Oczywiście, ja i Seto nic o tym nie słyszeliśmy aż do chwili, w której dyrektor nas zaprosił na rozmowę dwa dni temu.
To, że tak nagle się dowiedzieliśmy, że pojutrze zabierze cię nowa rodzina, z którą nigdy wcześniej się nie rozmawiało ani nawet nie widziało... brzmiało to jak absurd. Chociaż byliśmy dziećmi, o których myślą jak o potworach, to wciąż było zbyt okrutne.

Mówiąc w skrócie - prawdopodobnie chcieli nas wyrzucić z ośrodka, ale to, w jaki sposób to robili, nas nieco rozzłościło.
Mogliśmy odmówić, ale oboje z Seto zgodziliśmy się na adopcję.
I tak nie byliśmy szczególnie przywiązani do tego miejsca.
A co ważniejsze, była to dla nas niesamowita szansa, gdyż inaczej pewnie bylibyśmy przygnębieni po tym, gdyby tak Kido opuściła nas bez słowa.

- N-nic a nic! My bardzo się cieszymy, że nas razem biorą! P-prawda...? - powiedział Seto odwracając się do tyłu.
"Dlaczego musiałeś się odwrócić, durniu" powiedziałem w myślach, lecz niestety oczy Seto nie były czerwone, i musiałem zmierzyć się z jego miną mówiącą "Proszę, powiedz tylko, że tak".

- Tak, bardzo. - powiedziałem pokonany.

A Kido odwrotnie, ze skwaszoną miną cicho burknęła w odpowiedzi.
Starając się nie trząść z wymuszonym uśmiechem na twarzy, mina Seto mówiła jakby "A możesz to lepiej powiedzieć...?"
...To nie tak, że wcześniej nauczyłem się mocy takiej jak Seto, po prostu tak łatwo było go zrozumieć.
Jednakże Kido nie wyglądała na szczęśliwą z tej całej sytuacji, ale nie kłóciła się z tym, wiedząc o tym, że cała wina spadnie na nas.
Ja sam poważnie się martwiłem tym, że powie coś w stylu "Jeśli wy tak chcecie, to ja nie", ale wyglądało na to, że nie było to konieczne.
Ale... widząc jej zachowanie przed chwilą, to pewnie wcale nam jeszcze nie wybaczyła. Czułem się trochę przybity, gdy tak o tym myślałem.
Czy wraz z upłynięciem czasu będziemy jeszcze w stanie zawiązać przyjaźń?

- O~kej, jesteśmy na miejscu~! Już można wysiadać!

Gdy samochód zatrzymał się na parkingu, wysiadaliśmy z niego po kolei, a przed nami natomiast stał mały domek z czerwonej cegły.
Mając przed sobą nieznany dotychczas rodzaj budynku, Seto i ja rozejrzeliśmy się po otoczeniu.
Pewnie myśleliśmy o tym samym - "Czy takie domy są niczym niezwykłym w tej okolicy?" Ten dom wyglądał całkiem inaczej od tych, które normalnie się widzi w dzielnicach mieszkalnych.

- ...Jest śliczny. - wyszeptała Kido.

Odwróciłem się do niej, a gdy nasze oczy się spotkały, Kido zrobiła się cała czerwona i obrzuciła mnie wzrokiem mówiącym "Na co się głupio patrzysz?"
Chciałem się jakoś wytłumaczyć, ale pamiętałem o tym, co Kido rzekła tamtej nocy "Jeśli jeszcze raz się do mnie odezwiecie... Tak was walnę, że się nie pozbieracie". Mając to na uwadze, grzecznie siedziałem cicho.

Ale... no tak. Kido lubi śliczne rzeczy.
I chyba dziewczyny o takich domach też by pomyślały, że są "śliczne".
Rozmyślając tak, przyszedł mi pomysł do głowy.
A jeśli znowu zamienię się w kota, to czy uszczęśliwię tym Kido?
Ostatnim razem Kido była tak rozanielona, że prawie całkiem zapomniała, że to ja byłem tym kotem.
Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem? Czy to by wszystkiego nie ułatwiło? Gdybym zrobił to jeszcze raz...

- Szybko, szybko! Wchodźcie~!

Zajrzałem do środka przez drzwi. Dom wyglądał zupełnie inaczej niż można było sądzić po dziwnej fasadzie budynku. W środku wyglądał tak samo jak zwykłe domy widziane w telewizji.
To miejsce miało inny, nieznajomy zapach od tego, w którym mieszkałem, przez co znowu uświadomiłem sobie fakt, że od teraz będziemy tutaj mieszkać.

- Hehe, i jak wam się podoba wasz nowy dom? Możecie korzystać ze wszystkiego co tu jest— ...Ach, zapomniałam się przedstawić. Nazywam się Tateyama Ayaka. Możecie tak na mnie wołać, o ile nie chcecie nazywać mnie Mamą, ale mam nadzieję, że będziecie myśleć o mnie jak o członku rodziny.
Ayaka-san z radosnym uśmiechem rozwiała wszelkie wątpliwości jakie mogłem trzymać w sercu.

- M-miło mi cię poznać.

Jak skończyłem mówić, Ayaka-san odpowiedziała - Mnie też miło cię poznać! - i poklepała mnie po głowie.
Spojrzałem zażenowany na Kido i Seto, ale ci patrzyli na mnie nieco zazdrosnym wzrokiem.
Ayaka-san zauważyła to i ich również poklepała po głowach ze słowami - Was też miło mi poznać~!

Czy to możliwe, że jej ręce mają moc uspokajania?
Oboje wyglądali na zadowolonych, gdy z chęcią przyjęli klepanie po głowie.

- Już dobrze~ A właśnie, a może pobawicie się w swoim pokoju, aż do domu wróci wasza starsza siostra?
Usłyszawszy to, całą naszą trójkę zmroziło.

- S-starsza siostra..?
Seto zapytał ostrożnie, co zdezorientowało nieco Ayakę-san - Hmm? Będziecie mieć siostrę, starszą od was wszystkich o jeden rok... Dziwne... Dyrektor o tym wam nie mówił?
Już chciałem powiedzieć "Nie, dyrektor nic a nic nam nie powiedział", ale Seto wyrwał się z odpowiedzią - A-aach! Tak, mówił coś takiego! - A ja mogłem po prostu pokiwać głową.

Kobieta przyjęła nas tak ciepło, że aż niepotrzebnie było ją uświadamiać albo za bardzo wciągać w te sprawy.
A jej córka pewnie też jest miłą osobą.
Seto i ja spojrzeliśmy się po sobie i zgodnie kiwnęliśmy głowami, potwierdzając to, że myśleliśmy tak samo.
W takich chwilach czuliśmy pewną więź, zacieśniającą się przez miesiące wytrzymywania humorów Kido. Ale gdyby ujęto te słowa w taki sposób, to brzmiało to trochę żałośnie.
Lecz Kido zdawała nie rozumieć naszych myśli, cała blada zaczęła się trząść.

- Ach? Coś nie tak? Dobrze się czujesz?
- T-tak. Nic mi nie jest...
Kido odpowiedziała słabo na pytanie Ayaki-san.
Widząc, że Kido na pewno coś trapi, Ayaka-san znowu poklepała Kido po głowie - Boisz się tego, że będziesz mieć starszą siostrę?
Poskutkowało to aż za dobrze - twarz Kido niemal natychmiast się rozpogodziła, a sama jeszcze szepnęła - Nie...
Jej ręce naprawdę mają moc.

Po zgiełku przy drzwiach, wreszcie ruszyliśmy w głąb domu.
Na korytarzu, obok schodów prowadzących na piętro, znajdowały się drzwi z napisem "Pokój dzieci".

- Wiem, że to tak nagle, ale od dziś będzie to wasz pokój! - Ayaka-san pchnęła drzwi, a nasze spojrzenia spotkały się z wielkim, jasno oświetlonym pokojem, tak bardzo różniącym się od znienawidzonego "Pokoju 107".
- Łał... - Seto wydał z siebie jęk podziwu. Oczy mu błyszczały, jakby już do głowy mu przyszły wspaniałe pomysły dotyczące spędzanego tu czasu.

Szybko weszliśmy do pokoju i rozglądaliśmy się w poszukiwaniu ciekawych rzeczy.
Była tam szafka pełna przeróżnych zabawek, regał uginający się pod opowieściami o bohaterach tokusatsu, i nie tylko... Nasze serca podskakiwały na widok każdej rzeczy znajdującej się w pokoju.

- Aach~ Widzę, że wam wszystkim się tu podoba. To świetnie! To teraz będziecie siedzieć grzecznie i czekać, aż wasza siostra wróci, ok?
Powiedziała z uśmiechem Ayaka-san i zamknęła drzwi.
I naszą trójkę zostawiła w pokoju dzieci.

Dzięki temu nasze obawy co do "siostry" zaczęły mnożyć się w naszych głowach.
Nie byłoby tak źle, gdyby była z nami Ayaka-san, ale wiedza, że sami spotkamy się ze starszą siostrą, wciąż wywoływała we mnie niepokój.
Spojrzałem z roztargnieniem na innych i nie było niczym zaskakującym to, że oboje siedzieli tak samo jak ja, trzęsąc się ze wzrokiem wbitym w ziemię.
Ale nawet w takiej chwili nie byłoby najlepszym pomysłem przedyskutowanie "co robić dalej".
Groźby Kido, że mnie uderzy, jak zacznę rozmowę, nadal były wiążące. Nie miałem zamiaru ryzykować własnego życia.
Niezręczna cisza trwała w najlepsze. Czy... naprawdę mogliśmy spokojnie żyć w tym domu?
Seto utkwił we mnie swe spojrzenie. Myślał, że coś mi się uda wymyślić? Tylko nie to.

- ...Pójdę do łazienki.

Głos mi zadrżał z nerwów i ogarniającej ciszy, a po tych słowach ruszyłem ku wyjściu z pokoju.
Gdy byłem już przy drzwiach, Seto spojrzał na mnie krótkim, błagalnym wzrokiem, jakby wołając "Proszę, nie zostawiaj mnie z tym!" - a ja, co było trochę podłe, zamknąłem za sobą drzwi.
Wymamrotałem bezsensowne "Wierzę w ciebie, Seto!", zanim poszedłem... w tę stronę, gdzie chyba była łazienka.

Po przejściu paru kroków korytarzem natknąłem się na drzwi z napisem "W/C". Nie rozumiałem znaczenia kryjącego się za tymi angielskimi literami, ale nawet ja wiedziałem, co się za nimi znajduje.
Wszedłem do środka i westchnąłem głośno. Z jakiegoś powodu przebywanie w tym miejscu dziwnie mnie uspokaja.
Może to dlatego, że dzieliłem swój pokój z innymi i jedynym miejscem, w którym mogłem się odprężyć, była łazienka.
Smutny trochę wyszedł ten wniosek, zatem pilnowałem się przed tym, by za dużo na ten temat nie myśleć.

Ale co ja potem zrobię?
Nawet gdybym wrócił, w pokoju wciąż panowałaby przytłaczająca atmosfera.
Ale gdybym się zamknął w łazience, to przeze mnie niepotrzebnie martwiliby się pozostali członkowie rodziny.
Serio, co mam zrobić...

- Już jestem!

Głos, wyraźnie słyszalny nawet przez drzwi, niespodziewanie rozbrzmiał od drzwi frontowych, a przez ten okrzyk serce zaczęło mi bić przerażająco szybko.
Po chwili było słychać głośne uderzenia butów o podłogę, skrzypienie otwieranych drzwi, a potem zapadła nagła cisza.

Łatwo było wywnioskować, że oto "starsza siostra" wróciła do domu.
Po głosie wydawała się mieć żywiołowy charakter. A nie mroczny czy fałszywy.
Zaraz, a może, co jeśli ona naprawdę jest fałszywa...?

...Nie, ale o czym ja myślę?
Czy to nie ja, aż do teraz, nie byłem obiektem nienawiści ludzi, którzy uważali mnie za "zło" nawet bez wcześniejszego poznania mnie?
A przed chwilą zrobiłem dokładnie to samo tylko na podstawie jej głosu. To było podłe z mej strony.
Ale się nie dowiem dopóki się z nią nie zobaczę. Tacy właśnie są ludzie.
Z tą myślą w głowie wyszedłem z łazienki.

Sądząc po wcześniejszych odgłosach, dziewczyna pewnie od razu pobiegła do pokoju dzieci tuż po powrocie do domu.
Co oznaczało, że Seto i Kido mieli już się przedstawili swojej "starszej siostrze".
Pewnie nie odbyło się to bez nerwów, ale myślę, że wszystko potoczyło się dobrze.
Nawet jeśli ze zdenerwowania plątały im się słowa, to raczej nikt z nich nie powiedział nic oschłego czy obraźliwego.
Może już teraz wesoło ze sobą rozmawiają.

Z takimi myślami krążącymi po mej głowie zbliżyłem się do drzwi od pokoju dzieci, wziąłem głęboki oddech i położyłem dłoń na klamce.
Ale w chwili gdy miałem ją nacisnąć, ze środka dobiegło zabawnie brzmiące "Ghh!".

...Zaraz.
Słyszałem już gdzieś wcześniej ten głos.
To było... dawno temu, w parku...

Gdy dokończyłem swe myśli, nagle mnie oświeciło i szybko popchnąłem drzwi.
Tak jak myślałem, ujrzałem dziewczynę skuloną na ziemi, która jęczała zwijając się z bólu.
Stojąca obok Kido patrzyła to raz na mnie, raz na leżącą dziewczynę, mrucząc - D-dlaczego nie zamienił się z powrotem gdy go walnęłam... I skąd się wzięło dwóch Kano...?
Widząc na własne oczy jak się potoczyło, zamknąłem z trzaskiem drzwi, pomknąłem z powrotem do łazienki, zablokowałem drzwi i padłem na kolana.

- O Boże, tylko nie to...

To był jeden wielki koszmar.
Wiem, że nie miało żadnego sensu wzywanie siły wyższej, która może istnieje, a może nie, ale nie mogłem powstrzymać się od wyrażenia swych myśli na głos.

Kto by pomyślał, że "starszą siostrą" okaże się dziewczyna spotkana niegdyś w parku...?
To nie mógł być zwykły przypadek. Takie rzeczy w ogóle zdarzają się na świecie? Albo - kto jest za to odpowiedzialny? Lepiej uważaj. Jeszcze tego pożałujesz.

...Nie, a jeśli to był zwykły przypadek, to powinno wystarczyć "Och, co za zbieg okoliczności!".
Tyle że dziewczyna leżąca na podłodze musiała dostać niezły cios - prezent od Kido. Co do tego nie ma wątpliwości.
Gdyby tak pomyśleć, to pewnie wbiegła do pokoju i rzuciła na powitanie "Jestem waszą Onee-chan~!".
Takie zachowanie wobec młodszego niedoszłego rodzeństwa nie wydawało się dziwne. Byłoby to nawet miłe z jej strony.
Ale dla Kido nawet ten przemiły gest mógł zostać sklasyfikowany jako niedopuszczalny.
Kiedy zdenerwowana czekała na przybycie "starszej siostry", szybko uznała, że ja, który jestem z nią skłócony, nagle wleciałem do pokoju w postaci dziewczyny, w którą często się zamieniałem, i rzuciłem głupotę typu "Jestem waszą Onee-chan~!".
No tak...

- ...Ona mnie zbije na kwaśne jabłko.

Nagle od drzwi dobiegło donośne walenie, tak jakby chciało zagłuszyć moje pomruki.
A zaraz potem klamka od drzwi zaczęła grzechotać od gwałtownego kręcenia nią przez osobę stojącą na korytarzu.
Aż jęknąłem bezwiednie.

- Jesteś tam w środku, nie? Wyłaź stamtąd. Teraz.

Powiedziała spokojnie Kido, lecz dla mnie brzmiało to jak "Zaraz cię zabiję".
Czekałem cały tydzień na to, aż Kido do mnie wreszcie zagada, ale nigdy nie myślałem o tym, że odbędzie się to w takich okolicznościach. Okrutny jest ten świat.

- A-ale brzuch mnie boli...
- Jak tam chcesz. Sama zakończę twoje męki, więc lepiej stamtąd wychodź.
- Eeeek—! S-spokojnie, daj mi chwilę...! Nie wiedziałem, że to się tak skończy...! - błagałem ją najnędzniejszym głosem, na jaki się w życiu zdobyłem.

Po chwili usłyszałem wielki huk od strony drzwi, jakby ktoś chciał je rozwalić.
"I tak nie zwieję. Umrę, jeśli wezmę na siebie cios." Z taką myślą zrezygnowany otworzyłem drzwi.
I nie trzeba było mówić, że twarz Kido wykrzywiała nieskrywana furia.

- Jakieś ostatnie słowa?
- ...To daj mi tylko powiedzieć—— Gaa—!!

Urwałem w pół zdania, gdy potężne uderzenie Kido padło na mą pierś. Nie mogąc sprostać sile, upadłem na podłogę łazienki.
...Po co się mnie pytasz o ostatnie słowa, jak nie dajesz mi ich dokończyć?
Aaach... Tracę świadomość...
Seto, nawet jeśli odejdę, nie daj się Kido, ok? Oboje musicie być silni, by móc przetrwać.

- ...Hm? Jesteś...
Czyiś głos rozbrzmiał z oddali. Do kogo mógł on należeć?

- Wiedziałam! Jesteś tym chłopakiem, którego spotkałam w parku! Łaa~ Co za zbieg okoliczności!

Jej głos wyrwany z otchłani niepamięci.
Pospiesznie wstałem mimo nękającego mnie bólu i ujrzałem uśmiechającą się do mnie dziewczynę.
Czarne włosy sięgające ramion i oczy czarne jak węgiel... To była dziewczyna z tamtego dnia, prawie wcale się nie zmieniła.

- Długo się nie widzieliśmy! Pamiętasz mnie jeszcze?

Ten wygląd, głos, jej zapach... Nie mogłem zapomnieć, choćby na jeden dzień.
Po tym, jak powiedzieliśmy sobie "Spotkajmy się jutro", już nigdy więcej się nie widzieliśmy. Nikt by nie pomyślał, że spotkamy się ponownie w takich okolicznościach...
...Choć fakt, że miejscem spotkania była akurat łazienka, był trochę...

- Ach, t-twój brzuch...
Kido zmartwiona masowała brzuch dziewczyny, być może myśląc o tym, jak mocno ją uderzyła.

- Hm? Nie martw się! Nic a nic! Ja ćwiczę, cały czas!
Dziewczę wypięła swą pierś, dodając - Ja nie umrę z byle powodu!
- Ale zaskoczyłaś mnie! Nie pomyślałam, że zostanę znienacka zaatakowana! Aach, masz super mocny Ostateczny Atak! - uśmiechnęła się klepiąc Kido po głowie.

Kido wyglądała na zakłopotaną - Przepraszam... Ale to wszystko wina Kano - powiedziała, w ten sposób zwalając całą winę na mnie.

- Ach, mówiłaś to już wcześniej. O co chodzi? - zapytała się dziewczyna, kręcąc głową.

- N-nic! O nic takiego! To długa historia...
Czując się strasznie winny, wyrzuciłem z siebie pierwszą lepszą odpowiedź.

- Długa historia? Hmmm, brzmi interesująco...

Widocznie użyte przeze mnie zdanie jeszcze bardziej pobudziło jej ciekawość. Wpatrywała się we mnie zaciekawiona.
I znowu naszła mnie myśl, że ten wygląd, jej dźwięk i zapach jest identyczny z tymi dziewczyny z mych wspomnień.
A właśnie... dlaczego to tak głęboko wbiło mi się w pamięć już po jednym krótkim spotkaniu?
Samo zapamiętanie kształtu kota zajęło mi mnóstwo czasu...

Widząc me marne próby na odpowiedź, dziewczyna odrzekła z uśmiechem - To nic~ Nie musisz mówić~
- Na razie to zostawmy, a teraz będziemy się przedstawiać! Dobra? - powiedziała, po czym odwróciła się i pobiegła w stronę pokoju.

Kiedy się oddaliła, Kido obrzuciła mnie wzrokiem - Nie myśl sobie, że ci wybaczę. Później się z tego wytłumaczysz. - powiedziała oschle, po czym poszła za dziewczyną.
Czyli nadal jest na mnie zła.

Wychodząc z założenia, że one już wróciły do pokoju, westchnąłem ciężko i podążyłem za nimi.

~~~

Po powrocie do pokoju robiłem, co mogłem, by uspokoić Seto.
Patrzył na mnie ze łzami w oczach - Myślałem, że naprawdę zginiesz... - Właściwie fakt, że żyję, mogę zawdzięczać jedynie własnemu szczęściu.
Gdybym dostał gdzieś jeszcze mocniej, to na serio bym umarł.

Zgodnie z instrukcjami dziewczyny, cała nasza trójka usiała w jedym rzędzie, twarzami odwróconymi do niej samej.

- Dobra, a teraz się przedstawmy!
Dziewczyna była podniecona, jak gdyby od zawsze czekała na tę chwilę.
- Nazywam się Ayano. Tateyama Ayano! I będziecie mnie nazywać Onee-chan, okej?



W przeciwieństwie do wcześniejszego zachowania Ayaki-san, które można ująć w słowa "Nie ma co wołać Mamy, póki nie trzeba", dziewczyna o imieniu Ayano wypięła swą pierś gdy wypowiadała swą kwestię.

- N-nazywam się Kido Tsubomi. Miło mi cię poznać. - odpowiedziała zaraz Kido z nikłym uśmiechem.

Siedzący obok niej Seto przyglądał się tej wymianie zdań niebywale zaskoczony.
I nic w tym dziwnego. Kido rzadko kiedy pokazywała nam swoją miłą stronę, a teraz podała swoje imię jak gdyby nigdy nic, choć nam ciężko było je z niej wyciągnąć. Szok był jak najbardziej na miejscu.
Stłumiłem w sobie komentarz "Jak miło się Kido dziś zachowuje", jedynie patrzyłem na to z lekkim niezadowoleniem.

Po chwili Seto również się przedstawił - Jestem Seto Kousuke...

Było bardzo krótkie, ale potrafił się porządnie przedstawić - co było znaczącym wysiłkiem z jego strony.
Gdy pierwszy raz go spotkałem, parę godzin zajęło mu zdobycie się na odwagę by wyjść z łóżka, nie mówiąc już o przedstawianiu się.
Patrząc na to w ten sposób, to bardzo on wyrósł.

W końcu nadeszła kolej na mnie - Nazywam się Kano Shuuya. Miło mi cię poznać - rzekłem.
Dziewczyna na razie tylko potakiwała, ale po mojej wypowiedzi zaśmiała się serdecznie mówiąc - I wreszcie poznałam twoje imię!
Speszony spuściłem wzrok i wybąkałem - A, no tak.

- Dobra~, to jak wszyscy powiedzieliście swoje imiona, to teraz jest czas na... - zaraz po części z przedstawianiem się, dziewczyna przemówiła, po raz pierwszy będąc przy tym nieco spiętą.

Cała nasza trójka zdezorientowana kręciła swymi głowami. Teraz jest czas... na co?
Sądząc po jej glosie, to było raczej coś, co planowała od samego początku, ale ciężko było określić po samej minie, co to dokładnie było.
Czekaliśmy w ciszy na jej kolejne słowa, lecz to, co powiedziała podenerwowana dziewczyna było nieco rozczarowujące.

- Teraz jest czas na nazwanie mnie O-Onee-chan, nie?
Powiedziała patrząc na nas.
- Albo wręcz przeciwnie, Onee-san też może być, jeśli tak chcecie!

Wciąż na nas patrzyła nerwowo... Uważałem jednak, że "wręcz przeciwnie" nie było najodpowiedniejszym słowem.
Ale zrozumiałem. O to jej chodziło.
Widocznie chciała, byśmy my - jej nowe rodzeństwo - uznało ją za swoją starszą siostrę.

Spojrzałem na innych. Seto był blady jak ściana, lecz Kido zdawała się ostrożnie układać sobie rzeczy w głowie.
Już po chwili mruknęła potakująco, spojrzała na dziewczynę i rzekła - Onee-chan.

Uszczęśliwiło to dziewczynę, po czym ta wyciągnęła rękę i poklepała nią po głowie Kido - Tsubomi~! Jak uroczo~! - Nagle po chwili odwróciła się do Seto i mnie.
Jej błyszczące w zachwycie oczy same mówiły "A teraz wasza kolej na nazwanie mnie Onee-chan!" a oboje z Seto cofnęliśmy się przestraszeni, będąc pod nagłą presją.

- C-coś nie tak? Jestem waszą Onee-chan, nie? Hej...
Wraz z tymi słowami jeszcze bardziej się zbliżyła.

- O-onee-chan! - wykrzyknął Seto, nie mogąc znieść rosnącego napięcia.
Choć powiedział to po to, by to już mieć za sobą, dziewczyna tego nie zauważyła. Sięgnęła ręką po to, by również poklepać go po głowie - Miło mi cię poznać~! Kousuke~!
O dziwo Seto wyglądał na zadowolonego.

Co oznaczało, że tylko ja zostałem.
Dziewczyna przyłapała mnie na patrzeniu i zaczęła znów powoli się do mnie przybliżać.
Wiedziałem, że najprościej byłoby zrobić to co chciała, ale serio - w parku myślałem, że jest może "o rok młodsza" albo "w tym samym wieku", więc czułem się z tym trochę dziwnie.

Niestety dziewczyna nie umiała czytać mi w myślach, więc zbliżała się mówiąc - No dalej~ Powiedz Onee-chan~
Wystarczy. Już się poddaję. Może to i jest dziwne, ale tylko trochę. Chyba nic wielkiego się nie stanie, jeśli raz to powiem.

- N-nee-chan.

W chwili gdy to powiedziałem poczułem, jak coś w mym sercu po cichu wychodzi z ukrycia.
Choć dopiero po tym, gdy ją tak nazwałem, mój umysł odpowiednio zarejestrował ją jako "starszą siostrę".

Dziewczyna zaskoczona mrugnęła oczami. - Nee-chan... a więc to tak, hmm...
Zastanawiałem się nad znaczeniem tych słów, lecz po chwili powiedziała - Dobra, to też może być! Miło mi cię poznać, Shuuya! - i wyciągnęła rękę by poklepać mnie po głowie.

Była to szczególna chwila - chwila, w której dziewczyna przede mną stała się "Nee-chan" w mym sercu.
To klepanie było inne od gestu Ayaki-san. Ten jednak sprawił, że czułem się trochę nieswojo.

Może z powodu zakłopotania, cofnąłem się ukradkiem, lecz Nee-chan zaraz zrobiła obrażoną minę - Ty to specjalnie, nie~?
To nie powinno być niespodzianką. Przecież to było poniżające być klepanym po głowie na oczach wszystkich.

- To jeszcze raz!

Widząc jak wyciąga rękę ze skwaszoną miną, jakoś nie mogłem jej odmówić.
Gdy wcześniej była po prostu "dziewczyną", to pewnie bym nerwowo zignorował jej kaprys, lecz teraz gdy uważałem ją za moją starszą siostrę, nie mogłem tego zrobić.
Pochyliłem się ku niej westchnąwszy z rezygnacją, a ta położyła swą dłoń na mej głowie, czule mierzwiąc mi włosy - Do~bry chłopiec~!
Zamarłem spięty przez tę dziwaczną sytuację. Mogłem nawet zobaczyć Kido, która z tego się śmiała.

...A ile w końcu to trwało?
Właśnie wtedy chciałem to jak najszybciej skończyć, ale też... miałem wrażenie, że chciałem by to wiecznie trwało.
Gdy teraz o tym pomyślę, to może tak było dlatego, że uczucia, którymi darzyłem swoją matkę, przeniosłem na moją siostrę.

Po tym wszystkim... od tamtego dnia, tamtej chwili, aż do "samego końca"... nigdy, ani razu, nie byłem w stanie sprzeciwić się jej życzeniom.

2 komentarze:

  1. Dobrze, że w ankiecie głosowałam na tłumaczenie tego tomu, jest strasznie ciekawy.
    Życzę powodzenia w dalszym tłumaczeniu~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że jest bardzo ciekawy. Ten tom chyba ze wszystkich najbardziej się bawi uczuciami czytelnika: są w nim smutne momenty, jak też i te przezabawne. Tylko niestety na tym rozdziale kończą się ich radosne chwile...
      I dzięki, na pewno się przyda~!

      Usuń

Komentarz wyraża więcej niż 1000 wyświetleń - napisz coś!