Szósty rozdział piątego tomu. Tylko pierwsza część z trzech.
Angielskie tłumaczenie: pocha [x]
Korzystałam z chińskiego tłumaczenia przy wstawianiu przerw pomiędzy partiami tekstu.
pierwsza część
druga część
trzecia część
Masterpost noweli
Słabe pomarańczowe światło lampy oświetlało posprzątany pokój.
Słowo posprzątany ładnie brzmiało, ale w rzeczywistości było tak dlatego, gdyż w pokoju niewiele się znajdowało.
Mały telewizor LCD, duży stół w kratę. Było też w nim parę poduszek wokół stołu i kilka książek dla dzieci na półce. Stało tam również parę kolorowych szafek do trzymania w nich ubrań - ogółem, cały ten pokój był bezduszny i pozbawiony ciepła.
Znajdujący się na końcu pierwszego piętra budynku z jednoosobowymi pokojami - "Pokój 107".
Siedząc na nieco przybrudzonym dolnym łóżku jednego z dwóch piętrowych łóżek - tym moim łóżku - tak jak zwykle mieliśmy nieprzyjemne spotkanie przeglądowe.
Dzisiejszy temat dyskusji brzmiał - "Jak my, znani jako "potwory" w ośrodku opieki, mogliśmy oczyścić swoje imię?"
...Powiedziałem, że to jest "dzisiejszy temat", ale taki sam był też wczoraj i przedwczoraj.
Ale nawet dziś, pozostali nie wyrażali żadnej chęci do mówienia, ani nie odpowiadali na moje pytanie "Więc co wy dwoje myślicie?". W przytłumionym świetle cisza ciągnęła się przez minuty.
- Achh~ Serio, co my w ogóle możemy zrobić~?
Powiedziałem to z rezygnacją w głosie. Usłyszawszy je, Seto przycisnął swoją poduszkę jeszcze mocniej do swej piersi, wyglądając przy tym jakby miał się rozpłakać.
- To musi być moja wina. Bardzo mi przykro...
- Nie, to nie tylko twoja. Nie mów takich rzeczy. I nie używaj keigo*.
Niepewne słowa Seto zostały natychmiast ucięte przez Kido, a jego ramiona zatrzęsły się ze strachu, nim wydusił z siebie krótkie ciche przeprosiny, zatapiając swą twarz w poduszce.
Seto zawsze płakał z byle powodu, prawie jakby był krzyżówką małego zwierzątka i brzdąca.
Płakał kiedy już upadł, kiedy był głodny, kiedy noc przychodziła... Czasem płakał i bez powodu. Właśnie to najbardziej rzucało się w oczy u Seto Kousuke, mojego "Przyjaciela nr 2", którego poznałem w tym ośrodku.
Choć sam uważałem, że powinniśmy być bardziej delikatni podczas rozmów z Seto o tych sprawach, Kido nie zwracała na to uwagi.
Rzuciwszy oschłe "hm", dziewczyna wzięła do rąk leżącą obok niej kocią kołyskę*, i zaczęła tworzyć ze sznurka Tokyo Tower.
Coś czułem, że nie można tego tak zakończyć, i pospiesznie postanowiłem ich ze sobą pogodzić.
- N-nie szkodzi, a poza tym, znaczy się... Seto też sporo myślał na swój własny sposób...
- ... Um, przepraszam, ale ja nie myślałem za wiele.
Seto wybąkał to wciąż mając twarz w poduszce, całkowicie lekceważąc moje próby na wciągnięcie go w rozmowę.
Kido odwrotnie, oburzona podniosła wzrok i cicho wymruczała z naciskiem "Mówiłam, bez keigo". Seto znów się wzdrygnął, zaciskając mocno usta. I tak w jednej chwili znaleźliśmy się w punkcie wyjścia.
Ciężko westchnąłem, gdy oparłem się o leżącą obok górę koców.
Dziś też nie był dobry dzień. Jak tak dalej pójdzie, to na końcu po prostu wszyscy zaśniemy jak zwykle. Taki Wniosek sam się nasuwał.
Od dnia mojego przybycia upłynęło już kilka miesięcy.
Jakoś przez ten czas wydarzyło się więcej niż przez dwa miesiące spędzonych z rodziną Ciotki.
Tamtego dnia, gdy tuż po przyjeździe dostałem czerwony ślad na twarzy w kształcie dłoni, martwiłem się o to, czy coś ze mną zrobią. Na szczęście, jak na razie, dni mijały dość spokojnie.
Skoro o tym mowa, zaskoczyło mnie to, że dziewczyna, która zostawiła mi ten ślad, "Kido", była również sierotą, która przyszła do ośrodka z podobnych powodów co ja.
Dla mnie to mógłby być koniec niespodzianek, ale byłem jeszcze bardziej zszokowany, gdy się dowiedziałem, że mieliśmy mieszkać w tym samym pokoju.
Dzieci były przydzielane do pokoi ze względu na płeć, ale ponieważ w innych pokojach nie było miejsca, a my i tak byliśmy dziećmi, to w końcu tak ustalono.
Wcześniej już o tym słyszałem, ale po raz pierwszy pomyślałem, że "spotkania, którym pomogło przeznaczenie" naprawdę istniały.
I jeszcze - zacząłem dziewczynę nazywać "Kido", ponieważ, zanim nam przerwano, usłyszałem jedynie jej nazwisko. A później, po tym co zdarzyło się podczas naszego pierwszego spotkania, nie chciała nawet ze mną rozmawiać, uważając mnie za jakiegoś zboczeńca.
Nie mogłem pozwolić mojemu "Przyjacielowi nr 1" na łatwą ucieczkę, więc wytrwale za nią chodziłem, wołając w kółko za nią "Kido-san". Gdy wreszcie powiedziała "nie trzeba żadnego -san", we mnie kłębiło się tyle emocji, że niemal się rozpłakałem. Ale przez miesiąc nie wyjawiła mi swojego imienia, więc dla mnie została ona "Kido".
A zwinięty w kłębek i czekający na nas oboje w tym pokoju był Seto, który mieszkał w tym pokoju od samego początku.
Jego charakter był całkiem inny od chłodnego zachowania Kido. Nie mówił za wiele, ale pewnego dnia nagle zaczął mi dużo opowiadać, jakby próbował mnie rozweselić, gdy Kido wciąż mnie ignorowała.
Mówił, że był w tym ośrodku od urodzenia.
Też, że nie miał żadnego przyjaciela, a nawet często był nękany przez innych jego mieszkańców.
Oraz że jego jedyny przyjaciel, pies o imieniu Hanako, zmarł w zeszłym roku... itp. Opowiadał mi te rzeczy ze łzami spływającymi po twarzy. Jakby na to nie patrzeć, "pocieszenie mnie" niezbyt się udało.
Ale gdy próbowałem go pocieszyć słowami "już dobrze, już dobrze", pomiędzy nami narodziła się pewna "więź".
Prawdę mówiąc, to on był dla mnie lepszym przyjacielem niż "Przyjaciel nr 1", Kido, która wtedy nie chciała ze mną nawet zamienić ani słowa.
I tak Seto stał się moim "Przyjacielem nr 2".
I nie miało to nic wspólnego z tym, że pewnego dnia do mnie przyszedł i się zapytał "Będziemy... przyjaciółmi?" z miną mówiącą "Umrę, jak powiesz, że nie".
Cieszyłem się dniami spędzonymi z chłopcem o imieniu Seto.
Czas płynął, aż w końcu Kido okazała chęci porozmawiania ze mną. Choć nadal było to trochę dziwne, nawet teraz, nasza trójka żeglowała spokojnie przez nasze życia...
...Nie. Nie była ona spokojna, w najmniejszym stopniu.
Właściwie to było zupełne przeciwieństwo "spokojnej żeglugi".
Gdyby łóżko, na którym siedzieliśmy, byłoby żaglówką, pewnie próbowałby przepłynąć przez sam środek Pacyfiku z ułamanym żaglem podczas strasznej burzy.
...I to dlatego organizowaliśmy te spotkania.
Szczerze, to nie chcieliśmy być nazywani "potworami" czy "demonami" przez pracowników i mieszkańców ośrodka, oraz mdliło nas od kartek z napisem "Pokój potworów" przylepianych do naszych drzwi.
Dlatego musieliśmy naprawić swoją reputację najszybciej jak to możliwe.
- P-potworami... Demonami...
- Tak, bardzo chciałbym, żeby z tym skończyli... Ech?
Nie wypowiedziałem tych słów głośno, jedynie wspomniałem o nich w myślach. To dlaczego Seto je po mnie powtórzył?
Zmusiłem się, by spojrzeć na Seto, który podniósł głowę znad poduszki, wpatrując się we mnie ze łzami w oczach - oczach lśniących hipnotyzującą czerwienią.
Oszołomiony wypuściłem z siebie "ah", i po chwili namysłu zamknąłem oczy.
(...Znowu słyszysz, co teraz myślę?) Powiedziałem głośno w myślach.
- P-przepraszam, ale tak. - odpowiedział Seto z miną winowajcy, znowu wracając do swojej poduszki, tak że tylko oczy pozostały widoczne.
Tak jak myślałem.
Zacząłem mówić w myślach jeszcze raz. (Już przestało tak często się robić, nie? Ale i tak moce Seto jak zawsze niespodziewanie się włączają. )
Seto, wciąż z ustami zatopionymi w poduszce, rzekł nieśmiało - Kiedyś to powinno przestać...
Uśmiechnąłem się żałośnie, lecz nagle dziwna atmosfera wydzielała się od strony Kido.
Spojrzałem z niepokojem na Kido wpatrującą się w Seto z wściekłością na twarzy. Widząc ich w takiej sytuacji, Seto przypominał mysz, której przyszło się zmierzyć z niebezpiecznym wężem.
Seto, szybko machając rękoma, próbował się bronić przed wyraźnie oskarżającymi myślami Kido. - A-ach, keigo! Przepraszam, przepraszam! Ech...? N-nie! To nie było specjalnie!
Oczywiście przez cały czas nadal używał keigo. Ten nawyk naprawdę musiał być niezwykle głęboko zakorzeniony w jego dobrej naturze.
Kido, rzuciwszy na bok kocią kołyskę, podniosła się na kolanach by dosięgnąć Seto, swą dłoń zaciskając w pięść, gdy rzekła - Ile razy mam ci mówić, abyś nie używał keigo...?
W tym samym czasie, pewnie z przerażenia, w oczach Seto zbierały się wielkie łzy, a sam wydawał z siebie krótkie nędzne piski.
Było bardzo źle.
Wślizgnąłem się pomiędzy Seto a Kido, podnosząc ramiona z zamiarem uspokojenia ich.
- Zaraz, przestańcie, proszę! Kido, czy ty za bardzo nie przesadzasz? Dobrze myślę?
Powiedziawszy to zmusiłem się do uśmiechu, chcąc ją powstrzymać na parę chwil, lecz Kido po prostu obrzuciła mnie spojrzeniem, mówiąc - Rusz się, bo ciebie też zabiję.
Jej wzrok był niezwykle wrogi. Gdybym wykorzystał tu jako przykład superbohaterów tokusatsu* takich jak Ultraman, to Kido byłaby małym złym potworkiem.
Gdy tak pomyślałem, usłyszałem za mną chichot Seto wraz ze słowami "Pffff, małym potworkiem."
(Ej, z czego ty się śmiejesz!? Próbuję cię bronić, wiesz!?) Powiedziałem w myślach, a Seto pospiesznie wybąkał "P-przepraszam!"
Jak można było się spodziewać, gniew Kido był teraz jeszcze większy niż wcześniej.
- Znowu użyłeś keigo... i ty, Kano. Powiedziałeś coś teraz do Seto, nie? - Kido powiedziała to spokojnym tonem, lecz niezaprzeczalnie zawierającym ogromną żądzę mordu.
- Ech!? N-nie, nic nie powiedziałem! Prawda, Seto!?
- T-ta! Nie powiedział nic o małym potworku ani nic!
W następnej chwili pięść Kido prędko powędrowała, celując w miejsce poniżej mej piersi.
- Uuf!
Nie mogąc zmierzyć się z taką siłą, upadłem tyłem na białą pościel. Cios ten był tak pięknym nokautem, że niemal mogłem usłyszeć "game over".
A w tej samej chwili Seto wydał z siebie jeszcze bardziej żałosne "Eeeeek-!!".
Starając się jak najlepiej zignorować przeszywający ból brzucha, podniosłem głowę by zobaczyć reakcję Kido. Być może dlatego, że cios nieco rozwiał jej gniew, łzy zaczęły rosnąć w jej oczach, że aż zaczęła pociągać nosem.
A wtedy, jakby będąc w zmowie, Seto też się rozpłakał.
Gdy już wydobrzałem, całkiem wyczerpany od uderzenia, musiałem stawić czoła tej dwójce, wyjącej w unisono...
...Hej, co tu się do licha dzieje?
A czy to nie ja powinienem płakać, a nie oni?
Niestety, oboje zaczęli coraz bardziej płakać, zupełnie lekceważąc moje zdanie.
- Aach, jest źle, jak tak dalej pójdzie...
Z mętliku wyrwała mnie myśl, która powstała jak tylko spojrzałem na Kido. Tak jak przypuszczałem, czerwień wkradała się do jej oczu, a jej postać zaczynała nieco się rozmywać.
Racja... Z jakiegoś powodu, gdy Kido była zdenerwowana, albo jak płakała, była sama albo i z innej przyczyny, stawała się przezroczysta... A dokładniej, stawała się "niezauważalna dla innych".
Na szczęście moc posiadała również osobliwe ograniczenie, które czyni ją znów "zauważalną", gdy dziewczyna "wejdzie w fizyczny kontakt z innymi".
Więc tak długo, póki trzymamy ją za rękę, albo dźgamy w powietrzu tam, gdzie znikła, było dobrze. Najgorzej było wtedy, gdy Kido wychodziła sama będąc niewidzialna.
Zdarzało się, że moc Kido uaktywniała się przez jej negatywne emocje i wtedy wychodziła z pokoju.
Wcześniej, gdy znikła w taki sposób i później nie wróciła, razem z Seto spędzaliśmy godziny na jej poszukiwaniach.
Trochę wstyd o tym mówić, ale tylko w takich chwilach w sumie nie mogłem nazywać Seto beksą, bo sam nie mogłem przestać płakać.
A na koniec, nie mogąc jej znaleźć aż do rana, i decydując się wtedy na powrót do naszego pokoju, winowajczynię całego zdarzenia znajdowaliśmy w łóżku śpiącą jakby nic się nie stało. Naprawdę nie chciałem, żeby coś takiego się powtórzyło.
Dlatego... o wiele łatwiej by było, gdybym właśnie teraz znalazł sposób na to, by przestali płakać.
A zatem wyobraziłem sobie w głowie. Miałem specjalną formę w zapasie, taką, której żaden z nich jeszcze nie widział, a teraz przywołałem w myślach jej postać, kształt, dźwięk...
A jak otworzyłem oczy, oboje wypuścili z siebie radosne "Wow!". Słysząc ich oczekiwaną reakcję, mój własny humor się znacznie poprawił.
Skoczyłem szybko ma ziemię, machając im łapką. Oboje początkowo byli zaskoczeni, lecz dzięki memu gestowi, ich miny zmieniły się w szerokie uśmiechy.
- To kotek!
Właśnie tak. Dla takich chwil wychodziłem z ośrodka, by obserwować nocą szwendające się bezpańskie koty w celu zapamiętania ich postaci.
W ciągu kilku miesięcy spędzonych z obojgiem zauważyłem, że Kido lubi urocze rzeczy, a Seto zwierzęta.
Skoro tak, to postać "czarnego kota" byłaby czymś, którą oboje by pokochali.
Tak jak się spodziewałem, oboje zaczęli wykazywać wielkie zainteresowanie.
Kido wychyliła się z łóżka i klaskając, powiedziała "T-tutaj! Chodź tutaj, kotku!". W tej samej chwili Seto również zaczął przyzywać mnie ręką.
Przyjrzawszy się uważnie, karmazynowy odcień zniknął z ich oczu, a postać Kido znów była wyraźna.
Ufufufu, jak słodko.
Gdybym skoczył teraz między nimi, to z pewnością byliby zachwyceni, ale może nieco podroczę się z nimi.
Jak gdyby w zemście za wcześniejsze, zacząłem zbliżać się na parę kroków zanim odbiegłem do tyłu, i powtarzałem tak parę razy. Widocznie zabawa ta podobnie chwyciła ich za serce, i zaczęli robić coraz to dziwniejsze rzeczy by przyciągnąć moją uwagę.
To bardzo bardzo mi się podobało. Szczerze, byłem tak uszczęśliwiony, że w każdej chwili mógłbym paść na ziemię ze śmiechem.
Nie mogłem przestać się bawić, widząc, że im też się tak podoba.
A teraz, co po tym? Może powinienem trochę potańczyć. Tak, to dobry pomysł.
W stanie uniesienia wskoczyłem na stół, rozpoczynając zabawny taniec. Widząc to, oboje zaczęli się głośno śmiać.
Aach, jak miło. Nie czułem się tak szczęśliwy od długiego czasu.
Zacząłem robić coraz to dziksze pląsy, aż nagle usłyszałem głuche tąpnięcie dochodzące od strony drzwi.
Początkowo nie zwróciłem na to specjalnej uwagi, ale widząc dwójkę spoglądającą w stronę drzwi z twarzami białymi jak ściana, również się odwróciłem.
Nie zauważyłem tego przez cały ten śmiech, ale z jakiegoś powodu drzwi do naszego pokoju były otwarte, a w przestrzeni łączącej pokój z korytarzem stróż nocny leżał w spektakularny sposób na ziemi.
Dlaczego on nagle upadł w takim miejscu? To mnie zdezorientowało, ale przyczyna tego była prosta do wydedukowania już po chwili przemyślenia.
Zatrzymałem się, czując chłód przenikający całe moje ciało.
- I-i co zrobimy, kotku? - Kido spytała się mnie uważnie.
Co zrobimy? Sam chciałbym o to zapytać.
Z braku pomysłu, mogłem tylko zrobić "miau~".
...Później, stróż zdawał się nieco niespokojny, i został wysłany do innego ośrodka po oświadczeniu że on "wszedł do pokoju w nocy z zamiarem uciszenia dzieci, lecz zamiast nich zobaczył dziko pląsającego czarnego kota".
I, co było rzeczą oczywistą, to zdarzenie bez wątpienia wywołało kolejną falę negatywnych komentarzy na temat Pokoju 107, naszego tak zwanego "Pokoju Potworów".
Kolejna część
keigo (jap. 敬語) to japoński "język" zwrotów grzecznościowych.
kocia kołyska (ang. cat's cradle, jap 綾取り, あや取り (ayatori)) - zabawa w przeplatanie sznurka pomiędzy palcami; bawiła się w to też Inori z Guilty Crown. Tokyo Tower to jedna z figur z poplątanego sznurka.
tokusatsu (jap.特撮) - dosłownie "efekty specjalne". Termin ten odnosi się w Japonii do wszystkich filmów akcji i dram, w których jest sporo efektów specjalnych. Najpopularniejsze są te z wielkimi potworami (Godzilla), superbohaterami, czy z gatunku mecha. Power Rangers jest właśnie oparty na serialach tokusatsu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarz wyraża więcej niż 1000 wyświetleń - napisz coś!