6.03.2016

Tokyo Ghoul √A - Notka Ishidy Sui - zakończenie 2 sezonu (11/4/2015)

Dawno temu zostawiłam to tłumaczenie zakurzone w szkicach, ale dopiero dzisiaj, gdy zauważyłam tłumaczenie krążące na tumblrze, natchnęło mnie do dokończenia postu.

Ten wpis napisał Ishida Sui na swoim tumblrze tuż po zakończeniu drugiego sezonu anime Tokyo Ghoul √A. Zamieścił w nim swe myśli dotyczące tworzenia anime jak i podziękowania do wszystkich tych, z którymi miał okazję współpracować.

Oryginał: Ishida Sui [sui-zakki]
Angielskie tłumaczenie: lightinvasions, yuuchanneru



Ponieważ limit znaków na Twitterze nie pozwala na dłuższą wypowiedź, w tym miejscu napiszę parę słów na temat anime.
Właściwie, to nie uda mi się napisać krótko, zwięźle i na temat.
Wszystkim tym, którzy oglądali anime ze względu na mangę, jak i tym, co z nią się nie zetknęli,
bardzo Wam dziękuję.

Ludzie z obsady byli wspaniali od początku aż do samego końca.
Zazwyczaj nie interesowałem się aktorami głosowymi, ale teraz myślę, że mam większe pojęcie o tym, co czują ich fani.
(Choćby... Ooch! Sugou-san [Yoshimura] dawał głos Cardeasowi Vistowi z Gundam UC! Albo- głos Księcia Lodu z Oreshika2 podkładał Konishi-san! [Amon])

Moje postaci powstały wraz kreskami pojawiającymi się na kartce, lecz gdy aktorzy tchnęli w nich życie, miałem wrażenie, jakby narodzili się na nowo.
To było dla mnie niezwykłe doświadczenie.
Działo się tak szczególnie z Mado-san i Nishikim. Gdy czytam ich kwestie, w głowie słyszę dokładnie te same głosy co w anime. Więc rzeczywiście poznałem moc podkładania głosu. Praca aktorów jest naprawdę niesamowita.
Podziękowania idą też do tych, co postanowili zaprosić też mnie na swoje wspólne wypady.
Miyano-san [Tsukiyama], jest z ciebie bardzo zabawny gentelman.

Wdzięczny jestem Mikasanowi-sanowi, który napisał scenariusz, za to, że uwielbiał oryginał. Czytał mangę w magazynie, śledził, jak rozwinie się fabuła, i podzielił się ze mną swoimi przemyśleniami na Skypie, a że był wtedy bardzo radosny, bardzo go też polubiłem.
Ponieważ otrzymał stanowisko scenarzysty, miał za zadanie zmienić wiele zdarzeń z oryginału by przyciąć je do formatu anime, co, jak sądzę, było nawet ironią losu, że musiał się tyle męczyć nad pisaniem scenariusza.
Lubię w nim to, że do wszystkiego podchodzi z entuzjazmem.

Łącznie napisałem chyba jakieś 300 stron skryptu do drugiego sezonu.
Nie jestem pewien tej liczby, ponieważ wiele scen było dosyć szczegółowych, a inne były żywcem wzięte z oryginału.
Pracowałem nad skryptem mniej więcej w lipcu 2014.
Oczywiście był to projekt, który miałem razem z pracą nad mangą, więc jednocześnie pisałem wciąż rozwijającą się historię i jej odnogę "co by było, gdyby" umiejscowionej w przeszłości, i od nadmiaru pracy niemal mi eksplodowała głowa, choć dobrą stroną tego było to, że wiele się z tego nauczyłem.
Na tych stronach było wiele interesujących scen, których nie udało się umieścić w anime (np. rozmowa Ayato i Tsukiyamy).
Mam nadzieję, że kiedyś będzie możliwe ukazanie wszystkim tych momentów.
(A może byłoby ciekawiej, gdyby nigdy nie zobaczyły światła dziennego, tak jak one-shot "Tokyo Ghoula")

Czuję wręcz konieczność podziękowania Satou-san, dyrektorowi animacji przydzielonym do drugiego sezonu anime.
Przekazałem mu ilustracje wraz z notatkami dotyczącymi mojej wizji jak mają się poruszać, a Satou-san zajął się resztą.
Jestem wdzięczny za to, że zdołał wykonać wszystko na czas mimo szczególnie napiętego grafiku.
Płakałem z nerwów podczas rysowania ilustracji do endingów, lecz to doświadczenie również zaliczam do życiowych lekcji.

Miałem ogromną przyjemność pracować razem z moimi ulubionymi artystami, których kompozycje gościły w sezonie pierwszym i drugim.
Podziękowania kieruję do następujących osób:
tk, People in the box, amazarashi oraz Takahashi-san.
Każde Wasze nagranie jest wyjątkowe, i wszystkie będę cenić niczym skarb do końca mego życia.

Isao-sanowi, który przygotował wspaniały ending do pierwszego sezonu, jak i zaprojektował stroje postaci,
Towadzie-sanowi, z którym wdawałem się w pogawędki, jak i zajmował się pisaniem light novel,
Toyama Maki-sanowi, który rozgrzewał publikę ilustracjami przed każdym odcinkiem, a nawet jeszcze więcej,
bardzo Wam dziękuję.

Mojemu edytorowi Matsuo-san i zespołowi edytorskiemu z Young Jump, którzy często musieli się ze mną męczyć,
zespołowi od "Ghoula", któremu wywracałem grafik do góry nogami,
przepraszam za wszystko, jak i nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo jestem Wam wdzięczny.
Dzięki Wam, mimo wszelkich przeciwności, byłem w stanie kontynuować mangę w kolejnych wydaniach magazynu.
Zawszę będę wam wdzięczny. Ja to narobię kłopotów.

Moją ulubioną sceną w anime była ta, w której Kaneki kroczył w stronę CCG.
Wpatrywałem się w nią jak zaczarowany przez dobre parę minut.
Podobał mi się odcinek, którym zajął się reżyser Morita, ten ostatni.

Hmm, coś myślę, że miałem jeszcze więcej do napisania, ale na razie na tym zakończę.

sui

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz wyraża więcej niż 1000 wyświetleń - napisz coś!