2.04.2015

[Kagerou Daze VI -over the dimension-] daze 1 - (długie) streszczenie

Wiem, że powinnam się zajmować czymś innym, ale mam zły nawyk robienia tego, na co nie warto tracić czasu. Ale to się wszystkim zdarza.

To nie jest prawdziwy rozdział, tylko długie streszczenie - trochę tłumaczone, trochę podsumowane. Można go uznać za spoiler.

Autor: furiwo [x]
Inne spoilery z Kagerou Daze VI -over the dimension-




Pierwszy rozdział nazywa się "daze 1" i rozpoczyna się sceną, w której Shintaro się zastanawiał "Dlaczego ja... oglądam telewizję?" wpatrzony w stojący przed nim kineskopowy telewizor. Nie sądził, by spał czy stracił wcześniej przytomność. A tak dokładniej, to nie miał pojęcia (wspomnień) o tym, co się stało. Nie miał pojęcia, co on tu robił czy co oglądał w telewizji. Czuł się tak, jakby ktoś odebrał mu wspomnienia. Spojrzał na ekran i zauważył napisy końcowe filmu. Z głośników sączyła się grana na skrzypcach muzyka o melancholijnym wydźwięku.

Doszedł do wniosku, że rzeczywiście musiał oglądać jakiś film. Ale nie przejawiał tym zainteresowania. Dla niego było niemożliwe to, że po prostu tak stał i gapił się na napisy. A skoro były napisy, to na pewno ten film o czymś był i na pewno coś oglądał! Lecz nie miał pojęcia, co.




- Nie, ja nie mogłem niczego nie oglądać. A co ważniejsze, gdzie ja jestem, do cholery... - postanowił rozejrzeć się po otoczeniu, by dowiedzieć gdzie jest, znaleźć wzrokiem jakieś okno, budynki czy ludzi. Pierwsze, co go zdziwiło, to niemożność wyjścia z tego pomieszczenia. Ale to, co przed sobą ujrzał... - ...to chyba jakieś żarty... - było absolutnie nic. Czysta biel. Jedyne, co znajdowało się w tym miejscu, to on sam i telewizor.

Shintaro przeraził się i zaczął się trząść ze strachu. Tak jak wtedy, gdy był mały i bał się w nocy ciemności. To miejsce mogło być całe białe, ale nadal nie mógł pozbyć się tego podobnego wrażenia. W ciemności jednak mógł sobie wytłumaczyć, że gdzieś tam, pośród niej, być może jest jakaś nadzieja, natomiast w tej białej przestrzeni coś mówiło, że niczego takiego tu nie ma. Shintaro spanikował i zaczął myśleć, co by było, gdyby on... - Tu niczego nie ma, szlag...! - Shintaro ogarnęła panika i szukał czegokolwiek, co by mogło mu pomóc w szybkiej ucieczce z tego miejsca.

Pierwsze, co mu się nasunęło na myśl, to telewizor, gdyż był to jedyny znajdujący się tu przedmiot. Nie miało już dla niego znaczenia jakie bzdury on pokazywał - chłopak łaknął jakiejkolwiek wskazówki. Lecz to, co ujrzał, przyniosło mu rozpacz. - W jakim to jest języku... - To, co zobaczył, było masą nieczytelnych napisów zapisanych w różnych językach. Shintaro westchnął i usiadł na ziemi. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętał, było przeglądanie internetu w swoim pokoju. Shintaro zaczął się zastanawiać, co takiego oznaczały te napisy. Czuł, że film był jednocześnie i zabawny, i smutny. Ciekawy był tego, dlaczego zapomniał czegoś, co uważał za bardzo ważne.

- A jeśli to było tak, że nie ja nie chcę tego pamiętać? - W chwili, gdy to powiedział, ujrzał w końcu słowa, które mógł przeczytać. Szybko spojrzał na telewizor. - Zobaczmy... Występuje... Kisaragi... Shintaro? - nigdy w życiu nie spotkał nikogo, kto by nosił takie samo imię i nazwisko jak on, taki zbieg okoliczności był dla niego niemożliwy. Na pewno było to jego imię. Ale nie pamiętał, by grał w filmie. Zaczął więc myśleć na tym, że w tym filmie mógł grać główną rolę.

Właśnie, jedyne, w czym w ogóle mogłem zdobyć główną rolę, było moje własne życie i...

Moje... życie?

- ...Nie.

Shintaro zaczął się tego wypierać. Nie pozwalał sobie w to uwierzyć. Wmawiał sobie, że to wszystko pewnie jest sen, bo to było nie możliwe by tak się "skończyło".

- Co tu się do cholery dzieje... szlag by to!

Shintaro wstał i kopnął telewizor z siłą, która na pewno połamałaby jego nogę, ale ku jego przerażeniu nie czuł żadnego bólu i nie widział żadnej krwi. Zrozpaczony zastanawiał się dlaczego nawet nie zapłakał. Zaczął zadawać sobie pytania: co się z nim stało, dlaczego niczego nie pamiętał, czy na pewno jest Kisaragim Shintaro. Oraz co się z nim potem stanie, czy on zniknie? Czy to jest już koniec? A może będzie wiecznie tkwił ,jeden jedyny, w tej białej przestrzeni. Nie chciał, by tak się stało, marzył o tym, by okazało się to tylko snem i chciał już się szybko obudzić.

- ...Spokojnie, Shintaro-kun.

Chłopak przestał na chwilę myśleć, gdyż znał ten głos, i ten głos należał do kogoś, kogo najmniej spodziewał się usłyszeć. Słyszał również jednostajne pikanie - dźwięk aparatu EKG, dźwięk, który słyszał wcześniej tysiące razy. Wtedy, gdy jego nieżyjący dziadek leżał w szpitalu, wtedy, gdy Momo się utopiła. I jeszcze przy innej okazji.

Shintaro podniósł wzrok i niespodziewanie przed nim pojawiły się drzwi do sali operacyjnej ((znaczy się, one już tam były)). I o dziwo, nie zaskoczyło go to. Czerwona lampka świeciła się nad drzwiami, a zza nich słychać było pikanie. Zza drzwi, które pojawiły się znikąd. I tamten głos... - ...Czyli, ja mam tam wejść? - Wiedział, co oznaczały te drzwi i do kogo należał ten głos. Nie czuł się dziwnie z tego powodu, że drzwi nagle pojawiły się tuż przed nim.

Ale czy to było w ogóle możliwe? Oczywiście, że tak. Skoro miałem szansę go spotkać, chciałem też z nim się zobaczyć i porozmawiać. O tym jak nie mogłem znieść całego jego gadania, o wszystkim, o czym jeszcze nie rozmawialiśmy, o tym, co zdarzyło się "tamtego dnia", dlaczego tylko ja zostałem, tak bardzo chciał wszystko wiedzieć. Skoro moglem się z nim spotkać i porozmawiać ten jeszcze jeden raz...

- ...Otwórz się.

Podszedł do drzwi i tak powiedział, a wówczas czerwone światło zgasło, a drzwi się otworzyły. Pierwszą rzeczą, na jaką zwrócił uwagę Shintaro, był zapach. Miejsce było przesycone zapachem kojarzącym się ze szpitalem. Następnie ujrzał łóżko i pełno stojaków z kroplówkami podłączonymi do jednej osoby niczym pajęcza sieć. Shintaro podszedł w stronę łóżka. Złapał za jeden ze stojaków i odsunął, by bliżej podejść do łóżka, a im bliżej się go znajdował, tym mocniejszy stawał się zapach środków dezynfekujących. W końcu zbliżył się na tyle, ile zamierzał.

Dlaczego... znajdujesz się w takim miejscu. Co się z tobą działo po tamtym dniu. Gdzie my dokładnie jesteśmy? Czy znalazłem się tutaj, bo mnie wezwałeś?

- Minęło sporo czasu, Haruka-senpai.

- ...Tak, rzeczywiście sporo czasu.

- Em, ja... to... - Shintaro nie wiedział, co powiedzieć i nie miał pojęcia, co zrobić, by rozładować napięcie. Haruka zauważył zachowanie Shintaro.

- Minęło sporo czasu, to zrozumiałe, że jesteś nerwowy. Nigdy bym nie pomyślał, że kiedykolwiek się spotkamy w taki sposób.

- Senpai, ty też? Ja tak samo.

Shintaro przyznał, że tyle minęło od czasu, kiedy rozmawiał z kimkolwiek innym. Choć czuł, że rozmawiał z siostrą nie tak dawno temu, ale nie pamiętał, by rozmawiał z kimś innym.

- ...E-em... Ja... o-o tyle rzeczy chciałbym cię zapytać! O to gdzie my jesteśmy i w ogóle...!

Shintaro był tak podenerwowany, że przypadkowo powiedział to głośno, i cieszył się w duchu, że nie ma tu echa, ale Harukę to nie zaskoczyło, a jedynie spojrzał tak, jakby było mu przykro.

- Wygląda na to, że po tym wszystkim nic nie pamiętasz. Pewnie zapomniałeś też o "wszystkich". 

Shintaro nie miał pojęcia, co Haruka miał na myśli, mówiąc "wszystkich".

- Em... Ja naprawdę nic nie pamiętam, wybacz.

- Rozumiem. Zobaczmy... Od czego powinienem zacząć...

Wyglądało na to, że Haruka coś wiedział, a Shintaro chciał usłyszeć jakikolwiek strzęp informacji jak najszybciej. Ale z jakiegoś powodu nie mógł siebie zmusić do popędzenia Haruki. Tak jak ostatnim razem. Haruka-senpai robił wszystko w swoim tempie. A Shintaro nie mógł go za to znienawidzić.

- ...Ja... zawsze chcę ją usłyszeć. Historię Senpaia.

Shintaro rozczarował się samym sobą, gdy sknocił to zdanie. Nawet jak mu mówili, że powinien zważać na język, na przykład podczas rozmowy, to mimo tego strasznie mu szło w uprzejmościach. (Shintaro użył -su w swojej wypowiedzi, co jest najgorszą formą w uprzejmej mowie)

- Dziękuję. Właściwie, to muszę cie też za coś przeprosić. To będzie trwało dość długo, ale...

Haruka powiedział, jakby było mu przykro z tego powodu, i zaczął opowiadać długą, starą opowieść.

Czystym głosem, jak tamtego dnia, kiedy zmarł latem dwa lata temu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz wyraża więcej niż 1000 wyświetleń - napisz coś!