22.07.2014

[Kagerou Daze II -a headphone actor-] Sunset Yesterday II

Czwarty rozdział drugiego tomu.

Angielskie tłumaczenie: MekamekaSubs (Renna) [x]

Masterpost noweli



– Niesamowite... Pokonała już trzydziestu siedmiu ludzi...
– Wiesz, słyszałem, że to ona zajęła drugie miejsce w krajowych zawodach w "DEAD BULLET -1989-".
– ...!! Czyżby to była "LightingDancerEne"!? Nie dziwota, że ma taką wprawę. Hej, zobacz, pobiła własny rekord! ...Tylko dlaczego ona płacze?

Sala Przyrządów Naukowych nigdy nie była tak zatłoczona od czasu otwarcia.
Nie przejmując się łzami wypływającymi z oczu, mocno ściskałam kontroler.
Nieważne ile to sprawiało bólu, póki go trzymałam, nie było mowy, bym sobie pozwoliła na porażkę.
Przez moje nawyki i osobowość nie miałam na to już żadnego wpływu.

Na wielkim ekranie była wyświetlona dłoń trzymająca broń palną, której ruchami sterowałam dzięki kontrolerowi, i strzelałam do celów.
Przy każdym strzale z głośników padał krzyk "Gyaaaaah!", a na ekranie miały miejsce przerażająco groteskowe sceny z głównym naciskiem na olbrzymią ilość krwi i flaków, zwłaszcza jak na urocze stworzonka przypominające misie i króliki.
– Udało ci się, Takane! Znowu wygrałaś! Czekaj... A może powinienem cię nazywać Ene?
Haruka pochylał się nade mną za siedzeniami dla graczy i mówił do mnie z błyszczącymi oczami, prawie jak osobisty trener.
– Z... zamknij... się... durniu...
Choć rozkleiłam się do tego stopnia, że nie mogłam już poprawnie wymawiać słów, publiczność szczerym aplauzem świętowała moje zwycięstwo.
Uczestnik w wojskowych ciuchach, będący wcześniej moim oponentem, z werwą zasalutował mi i powiedział – Wybacz mi, ale nigdy w życiu bym nie pomyślał, że będę mieć przyjemność rywalizować ze wspaniałą LightingDancerEne-sama w takim miejscu...!! To dla mnie zaszczyt!!
Niedaleko wejścia kilku rosłych mężczyzn walczyło ze sobą o to, kto będzie ze mną grał "Teraz będzie moja kolej..." "Nie, nie, teraz ja..."
Gdy coraz więcej uczniów pojawiało się w tym miejscu, i gdy coraz więcej graczy przychodziło tu po usłyszeniu plotek, to miejsce zmieniło się w piekło na ziemi.
– Jak w ogóle do tego doszłooo...
Wzrok zamglił się od łez kapiących na kontroler.

* * *

Dzień Szkolnego Festiwalu Kultury. Początek owych wydarzeń miał miejsce parę godzin wcześniej.

Ławki znajdujące się zazwyczaj na środku Sali Przyrządów Naukowych zostały zabrane, a na ich miejscu powstał lokal ze strzelanką.
Właściwie, to nie było nic specjalnego; tylko długi stół przykryty materiałem z obrazkami narysowanymi fluorescencyjną farbą, na której stał ekran. O tyle lepiej jednak, że okna były zasłonięte sklejką, więc jedyne źródło światła stanowiły wyświetlacz i blask farby.
Oczywiście była to też zasługa Haruki i jego talentowi do rysowania, ale bez tego byłoby widoczne, jak naprędce wymyślono ten wystrój.
– J-już prawie czas... Czuję się jak we śnie; nie do wiary, że udało nam się skończyć...!
– Tak, i nieźle nam wyszło...! Dobra robota, Haruka! A teraz pozwól mi wypróbować, zanim otworzymy atrakcję.
Z jednej strony Haruka, który pracował nad grą aż do wczoraj, miał wory pod oczami, a z drugiej strony ja, po otrzymaniu wystarczającej dawki snu (piętnaście godzin) rześka i wypoczęta; zajmowaliśmy się ostatnimi przygotowaniami tuż przed ukazaniem tworu na światło dzienne.
Haruka włączył komputer znajdujący się pod stołem, a na ekranie pokazał się ekran tytułowy gry stworzonej przez niego i Tateyamę-sensei'a.
Jeden po drugim pojawiały pluszowe zwierzątka do wystrzelenia w grze, której Haruka nadał nazwę "Headphone Actor".
Na początku nie wiedziałam co kryje się za tytułem gry, lecz po dotarciu do ostatniego poziomu z "bossem kontrolującym wypchane zwierzaki" wyglądającym tak jak ja, zrozumiałam z zauważalnym niezadowoleniem, o co chodziło z "pokonaj pluszowe zwierzaki (actors), które są kontrolowane przeze mnie, noszącą słuchawki".
Oczywiście wytknęłam to Haruce.
– ...Ta gra za bardzo mi nie podchodzi. Dlaczego muszę walczyć przeciwko sobie?
– No, bo uczestnicy będą musieli pokonać ciebie, tak? Więc pomyślałem, że fajnie będzie jak zrobię przeciwnika wyglądającego jak Takane~ ... Tyle że całkiem zapomniałem, że Takane też będzie w nią grać.
– ...Jak mogłeś o tym zapomnieć? ...No, ale po zmianie kolorystyki już za bardzo mnie nie przypomina.
Początkowo ostatni boss, "Takane 2" (z głosem podłożonym przez Tateyamę-sensei'a) miał czarne włosy takie same jak ja, ale po wymuszonych poprawkach na barwę jasnego błękitu, użyto jego designu do postaci drugiego gracza.
– Dobra, kiedyś ci to wybaczę, ale dlaczego to jest takie brutalne? Czy to było konieczne?
Po kliknięciu przycisku start na ekranie tytułowym, rozpoczął się monolog. Akcja gry toczyła się w małym miasteczku, i dzięki Haruce zostało ono stworzone na podobieństwo naszego miasta.
Przemierzając poziom z bronią w dłoni, na gracza nacierały urocze zwierzaki przeróżnych rozmiarów, jeden po drugim. Po powaleniu każdego z nich, na ekran tryskała czerwona krew z dźwiękiem "Splat!", zostawiając u gracza ogromne poczucie winy.
– Ach, co do tego, to chciałem, by przypominało grę, o której mówiłaś wcześniej! Pomyślałem, że lubisz takie rzeczy.
W chwili gdy to usłyszałam, ręka wymknęła mi się z kontrolera i zabiła mnie wypchana małpa.
Krew spływała po ekranie, wraz z wyświetlającymi się słowami "GAME OVER".
– P-pytałeś się o to Sensei'a?!
Po zarwaniu każdej jednej nocy by pracować nad grą, po jej ukończeniu Tateyama-sensei padł na łóżko po wyrzuceniu słów Proszę... pochwal mnie... przed dyrektorem..."
Haruka był u Tateyamy-sensei'a przez cały tydzień pomagając przy grze, więc istniało wysokie prawdopodobieństwo, że usłyszał od niego sporo niepotrzebnych rzeczy.
– Nie, nic mi o tym nie mówił. Pamiętałem, że o niej wspominałaś, więc sam poszukałem, jak wyglądała.
– N-naprawdę? Och, to fajnie... A wracając do gry – myślę, że ten klimat w ogóle do niej nie pasuje. Wcale nie czerpię z tego przyjemności.

Znowu rozpoczęłam grę, lecz bardzo dziwne uczucie zostawiało oglądanie rozszarpywanych pluszaków z dużą ilością krwi i flaków po ich trafieniu. Już byłoby lepiej, gdyby to były zombie.
– Ahaha, przepraszam. Robiliśmy to razem, więc chciałem zrobić coś, co ci się spodoba, Takane...
Zaskoczona przez niego jeszcze raz, ręka znowu mi się wymsknęła i tym razem zaatakowała mnie świnka.
– T-to nie tak, że lubię gore czy coś...!
Wybąkałam na nowo zaczynając grę, nie zaszczycając Haruki nawet spojrzeniem.
– Ech? Aa, ja przepraszam, myślałem, że lubisz widok krwi i takie tam... Ale no tak, to raczej niemożliwe, żebyś lubiła takie rzeczy.
– Haaa... Naprawdę nic nie rozumiesz. Posłuchaj. To, czy gra jest dobra, zależy od tego, ile daje ona przyjemności. Ludzie grają w gry, ponieważ chcą być tak wspaniali jak ich główni bohaterowie i przeżyć fascynujące przygody jak oni.
Może to i drobiazg, ale w grach szukałam tego właśnie elementu.
Nieważne kim się było w życiu, każdy bez wyjątku mógł zostać herosem w grze wideo.
To był najważniejszy powód, dla którego tak bardzo wielbię gry.
– Och~ Już wiem. Ja za dużo nie grałem, więc nie miałem o tym pojęcia. Ach, więc... a może... ta gra nie jest fajna?
Haruka zapytał bardzo, bardzo powoli.
Nie odrywając wzroku od ekranu, zastrzeliłam kota w łeb, i odpowiedziałam - Nie, nawet mi się podoba.
Usłyszałam z boku westchnienie ulgi.
Grałam w tę grę bez wytchnienia od wczoraj, więc już po paru minutach miałam zadowalające wyniki.
Oprócz przegrywania rozgrywki przez komentarze Haruki, nie popełniałam żadnych błędów. Jeśli tak zostanie, to z pewnością nie przegram walcząc przeciwko komuś innemu.
Pokonałam wynik twórcy gry, Tateyamy-sensei'a, wynoszący 45000 punktów ponad trzykrotnie, więc był to kolejny powód, dzięki nabrałam tyle pewności.
– Będzie dobrze! Ktokolwiek zmierzy się z Takane, nie ma szans na wygraną!
– A to nie oczywiste? Wierzę swoim palcom, więc jeśli nic... Ej, nie jest już późno? Festiwal zacznie się za pięć minut! Haruka, a jak inne przygotowania!?
– Ach, w-wszystko jest już gotowe! Ustawiłem już wszystko wczoraj, więc nie musimy nic robić! Ach, ale cały się denerwuję...
Haruka aż do teraz był spokojny jak zawsze, lecz wraz z nadchodzącym rozpoczęciem festiwalu, wstał z krzesła i zaczął chodzić niecierpliwie po sali.
– Co jesteś taki nerwowy!? Ja nie przegram, o to się nie martw!
– N-no, tak to prawda, ale... czy innym się spodoba... A co, jeśli powiedzą, że nie jest fajna...?
Festiwal zaraz miał się rozpocząć, przez co ja również się denerwowałam. Jak tak sobie przypomnę, to kiedy byłam na zawodach parę dni temu, to też czułam coś podobnego.
Tym razem jednak nie chodziło o "zbieranie punktów za styl", a o "zadowolenie klientów", co było szczególną różnicą.
Od dzieci po osoby starsze... Cóż, może i ta gra miała swój zalecany przedział wiekowy, ale dam z siebie wszystko, by wszyscy mogli cieszyć się z tej gry.
To prawda, że gra zrobiona przez Harukę i Tateyamę-sensei'a nadal miała niedoróbki typu zbalansowanie i system, ale szczerze wierzyłam, że była ona ciekawa i grywalna.
Moja praca polegała na pokazaniu wszystkim swego uroku, graniu w taki sposób, by cieszyli się grą, i uśmiechaniu się na niemal każdym kroku.
– Wszystko będzie dobrze. Zrobiliśmy wszystko jak najlepiej, więc wszyscy będą zadowoleni!
Gdy powiedziałam to zmartwionemu Haruce, z głośnika zamontowanego przy zegarze rozległo się oświadczenie: "Szkolny Festiwal wkrótce się rozpocznie. Uprasza się każdą klasę o postępowanie zgodnie z instrukcjami Komitetu Wykonawczego. Uczyńcie to wydarzenie niezapomnianym!"
W chwili gdy to usłyszałam, moje serce zaczęło walić z przejęcia.
Haruka przykucnął i zaczął kontrolować oddech – Będzie dobrze, będzie dobrze...
– Spokojnie, dopiero co się zaczęło! Ludzie niedługo przyjdą, i, umm... Stań przed klasą i przyciągaj ludzi! A jak się zainteresują, wyjaśnij im wszystko i ich wprowadź!! Zrozumiano!?
– Ach, tak tak! ...J-jasne... wszystko będzie ok...
Z tymi słowami Haruka wstał szybko i ruszył do drzwi.
A jak to robił, walnął się w nie, i opuścił klasę wołając "Ałaaa..."

– ...A z nim na pewno będzie ok?
Zaczęto puszczać muzykę z tych samych głośników co wcześniej informacja, obwieszczając tym samym rozpoczęcie festiwalu.
By podbudować atmosferę, wyłączyłam je, podobnie jak światła, i czekałam na pierwszą osobę przyprowadzoną przez Harukę.
Po wyłączeniu świateł, pokój był skąpany w blasku dochodzącym z ekranu oraz bladego światła fluorescencyjnej farby.
Usiadłam na prawym krześle – jednym z dwóch siedzeń przed długim stołem – i spojrzałam na monitor wyświetlający ekran tytułowy.
Za napisem "Headphone Actor" znajdowało się szare miasto, i ponieważ akcja rozgrywała się wieczorem, luki pomiędzy budynkami ukazywały ciemne fioletowe niebo.
– Tak właściwie, ta gra ma naprawdę kiepski design... Może i Sensei oraz Haruka robili to podług własnego kaprysu, ale jak dziewczyna to zobaczy, to się pewnie przerazi.
Tyle że Haruka, który nie zwraca na takie rzeczy żadnej uwagi, zauważywszy ciekawość u nowo napotkanej dziewczyny, z chęcią wprowadzi ją do mnie do środka.
—Nie, byłoby to straszne. Co my z nią zrobimy, jak ta zemdleje ze strachu?
Otworzą się drzwi, a oczy przykuje brutalna i krwawa strzelanka umiejscowiona w mrocznej Sali Preparatów Naukowych.
A przeciwnikiem okażę się ja, z ponurym i nieprzyjemnym spojrzeniem... Nie, muszę przestać tak o sobie myśleć. To mnie jeszcze zdołuje i w niczym mi nie pomoże. Skończ już narzekać.
Ale, nie licząc mnie, ta gra naprawdę była nieco za mocna dla dziewczyn czy dzieci.
Muszę wspomnieć o tym Haruce i upewnić się, że tę partię podkreśli przy opowiadaniu klientom.
W chwili gdy ze złym przeczuciem stanęłam na nogi, rozsunęły się drzwi.
Nagle zobaczywszy światło po raz pierwszy od paru minut, oślepiło mnie i widziałam u klienta jedynie kontur jego postaci. Spanikowałam trochę, lecz sądząc po jego wzroście, był to dorosły mężczyzna.
Głupio było stać jak słup soli, więc zaczęłam paplać coś na poczekaniu.
– Ach, w-witamy Pana! Nasza klasa przygotowała strzelankę! Jeśli uda ci się mnie pokonać, wówczas fantastyczna nagroda-
– Tak się zastanawiałem, kogo niby mam pokonać, ale to tylko dziewczyna. Ale nawet tamten chłopak przed drzwiami wydawał się łatwym przeciwnikiem.
Próbując z najpiękniejszym uśmiechem wszystko słodko wyjaśnić, facet zmiażdżył mnie swymi słowami.
Zatkało mnie na moment, nie mogąc pojąć przyczyny szorstkości jego słów, lecz powoli docierała do mnie jego agresywne zachowanie.
– Ee... A, um...
W wyniku koszmarnego pierwszego wrażenia oraz tego, że nie najlepiej mi szło w sprawach towarzyskich, serce zaczęło mi mocniej bić, a ręce się trząść. Zdania, które przyszykowałam sobie w głowie, wyparowały, i choć byłam pewna mej zdolności mówienia, to z ust wylatywało jedynie kilka dźwięków.
– Przykro mi mówić, ale nie jest to twój szczęśliwy dzień, dziewczyno. Przyszliśmy tu dla naszego przyjaciela, ale patrzymy, że jest tu też ta fajna atrakcja. On jest naprawdę dobry w strzelankach, więc zabierzemy ci wszystkie nagrody, zgoda?
Moje oczy powoli przyzwyczajały się do światła, i za mężczyzną zauważyłam jeszcze jednego, przyprawiającego o ból głowy. Widocznie przyszli razem.
– U-um, postaram się być najlepszym dla pana przeciwnikiem, więc...
Choć czułam, jak pot spływał mi po plecach, starałam się uspokoić, i dalej uśmiechnięta ciągnęłam mowę.
Już od pierwszego ich słowa wiedziałam, że byli wrednymi klientami, co nie zmieniało faktu, że pierwszymi.
Zastanawiałam się, czy nie przyszli siać zniszczenia po klasach dla samej przyjemności. Nie mogłam nic odczytać z twarzy faceta – wydawałoby się, inteligentnego – w okularach przeciwsłonecznych, lecz mogłam wyczuć przebiegłość od tego stojącego za nim.
– Ech, nieważne. Pewnie domowej roboty gra i tak jest gówniana. Głupia gierka dla dzieci. Pewnie źle o nas myślisz, że my tak wcześnie zabierzemy ci nagrodę, ale pomyśl o tym jak o życiowej lekcji.
Mówiąc to, mężczyzna minął mnie i usiadł na miejscu zawodnika.
– Mart się lepiej o siebie, bo on nie da ci żadnych forów. Dziewczyno, może o tym nie wiesz, ale on doszedł do półfinałów w zawodach w grze zwanej "DEAD BULLET -1989-". Uczestniczył również w innych turniejach, więc, nie możesz nic zrobić jak tylko-
Aż do tego momentu, zakończył swą durną przemowę krótkim kwikiem.
Może to dlatego, że zamiast się uśmiechać przeszyłam go wzrokiem, a może ugryzł się w język od tego całego gadania.
– Ta-Takaneee...
Usłyszałam nagle znajomy, nędznie brzmiący głos. Wyglądający zza drzwi Haruka sprawiał wrażenie, jakby miał się zaraz rozpłakać, a sądząc po jego przerażeniu, musiał się wystraszyć tych facetów.
Ruchem ręki kazałam mu zamknąć drzwi. Haruka zawahał się na chwilę, lecz po cichym "Powodzenia...!" powoli je zamknął.
Upewniłam się, że w pokoju nastała ciemność, i podeszłam w stronę komputera.
Siadając obok ponurego gościa, z twarzą ku ekranowi po raz kolejny zaczęłam tłumaczyć.
– Pozwól mi wyjaśnić zasady ostatni raz. To jest strzelanka z systemem punktowym. Ten, kto ustrzeli więcej celów, zwycięża. Są tu różne poziomy trudności, który pan wybiera?
– Oczywiście najtrudniejszy.
– Zrozumiano.
Naciskając klawisz na ekranie tytułowym, zmieniłam poziom trudności na "extra".
Był to poziom, o którym Tateyama-sensei mówił, że był on tak trudny, że "tylko potwór jest w stanie uzyskać maksimum punktów".
– Ej ej, poczekaj chwilę. Chyba wiesz, że ma być bez oszukiwania?
Nim zauważyłam, pan-pstry stanął za ponurakiem, i powiedział to jeszcze groźniejszym tonem niż wcześniej.
Właściwie było coś, co mnie martwiło. Może myśleli, że zmiana poziomu trudności tyczy się tylko jednego gracza, i w ten sposób mogłabym oszukiwać z punktami.
– Oczywiście, nie robimy takich rzeczy. A co powiesz na zamianę miejsc? Skoro liczą się punkty, to wtedy nikt nie będzie wątpił co do zwycięstwa.
Po tych słowach, ponurak mruknął – Mnie to tam zwisa. Po prostu zacznijmy – i zdjął swoje okulary słoneczne.
– ... Zatem, zaczynamy. Niech wygra najlepszy.

Zacisnęłam dłoń na kontrolerze, rozluźniłam chwyt... i zacisnęłam znowu. Po upewnieniu się, że byłam jużabsolutnie skupiona, kliknęłam na guzik rozpoczynający grę.
Jak przylazły stwory, to przez chwilę cała góra ekranu była nimi zapełniona. Czas trwania w trybie bitwy wynosił dwie minuty. Kto w tym czasie pokona więcej wrogów, zostanie zwycięzcą.
Były dwie różnice w porównaniu z trybem dla jednego gracza: po trafieniu przez potwora nie tracisz życia, tylko jest się unieruchomionym na pewien czas; i jeśli zniszczysz bonusy, możesz zaskoczyć rywala rozbryzgami krwi zasłaniającymi pole gry.
Poza tym nie było żadnych różnic; była to prosta gra, w której zabijało się pojawiające się stwory, lecz właśnie ona pozwalała ma zaprezentowanie swych umiejętności.
Tak, to nie była żadna "gówniana" gierka.
Miałam ochotę zmieść z powierzchni ziemi tego kolesia, który nie doceniał tej gry.
Minęło już półtorej minuty od rozpoczęcia rozgrywki. Różnica punktowa była na tyle duża, że w żaden sposób mój przeciwnik nie mógł mnie podgonić.
Z oczami skierowanymi na ekran nie mogłam zobaczyć jego miny, lecz sądząc braku docinków z jego strony, nie najlepiej to widział. Ale to tylko przypuszczenie.
Na spokojnie stawałam przed masą wrogów pojawiających się przede mną, i nie niszcząc żadnych itemów do przeszkodzenia rywalowi, strzelałam do nich jak gdyby nic.
Brzęczyk obwieścił koniec gry, a na ekranie pojawiły się wyniki.
Może to dlatego, że dopiero dowiedział się o przegranej, ale ponurak tępo patrzył się na swój kontroler. Mężczyzna za nim stał również z rozdziawionymi ustami.
To było oczywiste. Zestrzelenie tylu stworów bez mrugnięcia okiem nie zależało od specyfikacji gry czy czego innego, a właśnie od umiejętności.
Ośmieliłam się nawet odłożyć kontroler, by potwory bez problemu mnie atakowały, więc nikt po takim wyczynie nie powinien narzekać.
– Oto wyniki. Dziękuję za grę. Zasady nie pozwalają na granie pod rząd, więc gdyby pan chciał po raz kolejny ze mną się zmierzyć, proszę przyjść za pół godziny.
Nawet jak tak powiedziałam, ponurak wciąż mówił do siebie to, co mówią wszyscy przegrani, typu "Niemożliwe... Jak mogłem..."
– Um... wyjście jest...
Gdy próbowałam nakłonić go do opuszczenia sali, ten wstał i zaczął na mnie krzyczeć.
– K-kim ty do licha jesteś? W życiu nie widziałem tak wspaniałego gracza! Kim ty...!!
Słuchanie jego nienależnych mi pochwał zaczynało, tak szczerze, powoli mnie wkurzać.
Próbowałam go zbyć najszybciej jak mogłam kłamstewkiem typu "Po prostu mam dużo wprawy..."
Jednakże, ekran z wynikami świecił zbyt jasno, i po tym jak spojrzał mi w oświetloną twarz i się cofnął, zrozumiałam, że popełniłam wielki błąd.
Pan-pstry opowiadał wcześniej o półfinałach turnieju z "DEAD BULLET -1989-".
Jak to na narodowym wydarzeniu, było sporo ludzi, i bez wątpienia było tam pełno graczy.
Na pierwszy rzut oka było widać, że aż za nieźle sobie radziłam. Ale teraz tak bardzo chciałam, aby to nie była prawda.
– Cz-czyżbyś była...LightingDancerEne-san!?
—Sytuacja przybrała najgorszy obrót. Jeśli uczestniczył w półfinałach, i do tego z mojego powiatu, nie było wątpliwości, że musieliśmy przeciąć ścieżki na hali turniejowej.
I do tego zgubiłam maskę przygotowaną na tamten dzień i grałam z odsłoniętą twarzą.
W półfinałach odstawiłam takie przestawienie, że nazwano je nawet "Dancer Legend", zdobywając pierwsze miejsce z ogromną przewagą i wyróżniając się przy tym jak jakieś dziwadło.
Ulgę przyniosło mi to, że nie pokazywali półfinałów w telewizji, ale myśl o tym, że kiedykolwiek przydarzy mi się taka sytuacja i to jeszcze w takim miejscu...
Wkurzona na tych gości, specjalnie pokazałam na co mnie stać, lecz przy tym nagłym obrocie zdarzeń w mojej głowie zagościła pustka.
– Ech? Zaraz, chwileczkę, ten dzieciak jest sławny czy co!?
– Durniu, ona nie jest po prostu sławna...! Zdobyła nadzwyczajne wyniki w wielu zawodach, a jej gildia, której jest przywódcą, "Lighting Rondo –Eternal Rondo–" znajduje się w Top 3 w zawodach drużynowych-
– Gyaaaaaa!! Pomyliłeś mnie z kimś innym!! Wystarczy już!! Pospieszcie się i wynoście się stąd!!
Sekret, który tak bardzo chciałam zachować przed światem, został wyjawiony, i wszelkie powody, by dalej go skrywać, znikły na zawsze.
– Akk! I jeszcze ten styl to bez wątpienia specjalność Ene-san, "Phantom Waltz –Holy Nightmare–"...!
Z uczuciem wywracających się wnętrzności miałam wrażenie, jakby zaraz z twarzy miała mi trysnąć magma.
Tak bardzo chciałam ich wpakować do beczki i zakopać gdzieś w niedostępnych górach.
– M-mówiłam już, że się pomyliliście!! Ach, ach, wychodźcie już!! Błaaaagaam!!
Ponieważ było już głośno, w chwili gdy rzuciłam się otworzyć drzwi, Haruka zmartwiony wpadł do sali.
– T-Takane! Wszystko w porządku-!?
– Gyaaaa! Ty też, wypad mi stąd!! WON STĄD WSZYSCY-!!
Krzyknęłam wskazując na drzwi. Wszyscy trzej odpowiedzieli "Tak, proszę pani!" i wynieśli się z sali.

Usiadłam na swoim krześle, ramiona mi opadły ciężko.
Popełniłam niewybaczalny błąd. Że też moja tożsamość wyszła na jaw w taki sposób...
Nadal istniał cień szansy, że ponurak jeszcze tu wróci ze słowami typu "Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. To był zaszczyt móc z tobą się zmierzyć..."
Nie, on tak na pewno nie zrobi. I będzie na tyle mądry, by się nie logować przez parę dni.
—I jeszcze został Haruka. Możliwe, że nie usłyszał naszej rozmowy, ale jeśli... Aż mnie brało na wymioty na samą myśl o tym.
Szczerze, to byłam świadoma zawstydzającej nazwy konta, którą wymyśliłam pod wpływem impulsu, wraz z "tajemniczo niepotrzebną otoczką", na którą wpadłam pod jeszcze dziwniejszym impulsem.
I jeszcze nazwa mego stylu, której wszyscy w tajemnicy zaczęli używać, wyszła na jaw-
– Nie mam innego wyboru, jak tylko skasować konto i umrzeć...
Łzy hańby zaczęły mi wypływać z oczu.
A Haruka, gdyby dowiedział się że cierpię na syndrom chuunibyou*, mimo że codziennie wyzywałam go od idiotów, prawdopodobnie nie będzie chciał się ze mną zadawać.
Nasza przyjaźń się skończy, powstanie przepaść między nami, i w końcu, będzie mi mówił "A, Enomoto-san, dzień dobry...". Na pewno.
To już nie miało sensu. To było najgorsze, co mogło mnie spotkać.
Po pierwsze, dlaczego taki śmieć, który łazi po zawodach, miałby przyjść do tej szkoły akurat teraz? Miałam strasznego pecha.
Poza tym, gdyby Haruka jednak by wszystko usłyszał, musiałam wymyślić coś, co najlepiej zatuszuje całą sprawę.
Ale jeśli usłyszał tylko parę zdań, to nie skojarzy wszystkiego bez znajomości kontekstu czy też pojęcia, co te wszystkie nazwy znaczą.
Tak, na pewno.
Bez wątpienia.
Będzie dobrze.
– Takane, dobrze się czujesz?
– Tak, nic mi nie jest... Zaraz-uwaaaaaaaah!! O-od kiedy tu jesteś...!?
Ponieważ byłam zbyt zajęta własną gonitwą myśli, nie zauważyłam, kiedy Haruka pojawił się tuż obok mnie...
– E? Od kiedy...? Mniej więcej od wtedy, gdy powiedziałaś "Nie mam innego wyboru, jak tylko skasować konto i umrzeć".
Czułam jak robiło mi się gorąco na twarzy. Słyszał nawet jak gadam do siebie.
Jak też tą zawstydzającą część, gdy martwiłam się o swoje konto...
– M-mylisz się! Mówiąc o koncie, miałam na myśli- Wiesz, to, co ostatnio jest modne, nie? Takie, gdzie się rozmawia z przyjaciółmi...
Tylko jak bardzo "się mylił"? Nawet gdyby Haruka nic nie słyszał, z pewnością zacząłby podejrzewać mnie, która gorączkowo wynajdywała wymówki unikając kontaktu wzrokowego. I do tego byłam przekonana, że to mnie ktoś powinien w tej chwili zakopać gdzieś w niedostępnych górach.

Jednak będąc ciekawa reakcji Haruki, powoli podniosłam głowę, i, nie wiedząc dlaczego, oczy Haruki płonęły jasnym ogniem.
– To było cudowne, Takane! Na początku myślałem, że ten pan był naprawdę straszny, ale gdy już z tobą zagrał, wrócił i był dla mnie bardzo miły! Mówił nawet, że gra jest bardzo fajna! To jest dopiero coś, nie? Że po pojedynku wszyscy stają się przyjaciółmi!
Haruka zaczął opowiadać z zachwytem.
Jego przestraszony ton zmienił się nie do poznania natchniony duchem współzawodnictwa.
Nieszczególnie mnie obchodziła jego nagła przemiana, ale to, że jak na razie nic o mnie nie wspomniał, przyniosło mi ulgę.
Tak jak myślałam – nic nie słyszał. Mogłam przestać o tym myśleć, przecież nie miał tak dobrego słuchu. Martwiłam się po nic.
– Och, ci dwoje naprawdę coś takiego powiedzieli? W końcu dostali swoją nauczkę, więc nie będzie z nimi więcej problemów. Takie sprawy zostaw mi, a uporam się z nimi z łatwością!
– Tak! Trochę się martwiłem, ale było naprawdę fajnie! Wszystko dzięki tobie, Takane!
To prawda. Może i było nieszablonowo, ale ostatecznie doszliśmy do wniosku, że pierwszy klient był zadowolony.
Co więcej, skoro mogłam bez trudu wygrać z tak dobrym przeciwnikiem, póki nie przyjdzie zwycięzca zawodów, najpewniej nie stracimy nagrody.
Jak na początek, poszło nam świetnie. Nie było o co się martwić, jak ci dwoje już wyszli.
Ze względu na lokalizację Sali Przyrządów Naukowych, nie będzie ona tak oblegana jak inne stoiska – nie byłoby złym pomysłem zaznać odpoczynku podczas czekania na kolejnych klientów.
Moje gardło całkiem zaschło od zmartwień, i postanowiłam pociągnąć łyk napoju energetycznego znajdującego się pod biurkiem, chcąc uczcić własne zwycięstwo.

– Takane, jesteś niesamowita...! I taka super! LightingDancerEne!? Tak bardzo chciałbym sam zobaczyć "Phantom Waltz –Holy Nightmare–"!

Zamiast trafić do żołądka, napój w ustach został wypluty w powietrze.
A to, co pozostało, z pluskiem trafiło do płuc, wywołując gwałtowny atak kaszlu.
– Ułaaaaa!! Co ci jest, Takane!? W-wszystko w porządku!?
Haruka klepał mnie po plecach, choć gdybym tylko mogła, zwiałabym stąd.
Wszystkie me myśli całkiem zniknęły. Spódnica namokła od energetyka. Dalej kaszlałam jakbym miała zaraz umrzeć.
Tak bardzo chciałam zginąć, tu i teraz.
– Uuu... Haa... Haa... Skąd wiedziałeś... że...!
Zadałam to pytanie po odzyskaniu oddechu, zasłaniając usta wierzchem dłoni. Ale chyba było już za późno na pytania. Powiedział nawet mój nick i specjalny ruch na jednym wydechu.
– Ach, tamten klient naprawdę się cieszył gdy mówił o tobie, Takane. A ja też byłem szczęśliwy, że usłyszałem tyle rzeczy!
– Ach, achh, achhh...
Nie mogąc nawet pozbyć się plam ze spódnicy, mogłam tylko jęknąć z opuszczoną głową. To koniec.
Żegnaj, szkolne życie. Festiwal był całkiem fajny, ale już stało się wspomnieniem, które wolałam zapomnieć.
– Ech? Ech? Dlaczego wyglądasz na przygnębioną? Jesteś przecież niesamowita! Jesteś sławna i masz mnóstwo fanów, nie? To tak, jakbyś stała się kimś, kogo ledwo znam~
Haruka znów zaczął mnie klepać po plecach, lecz słowa "kimś, kogo ledwo znam" boleśnie wbiły mi się w serce.
To prawda. Myśląc o tym rozsądnie, odbiegałam daleko od definicji normalnej dziewczyny. Gdybym chodziła na zakupy, byłoby wszystko w porządku. Gdybym chodziła do szkolnego klubu, uważano by mnie za uroczą i aktywną dziewczynę.

Ale nawet ja nie zauważałam uroku w mistrzyni gry w zabijanie zombiaków.
Haruka źle zrozumiał sytuację i dlatego mówił takie rzeczy. Gdyby naprawdę wiedział, co ja codziennie robię, od razu by się ode mnie odsunął.
Wtedy przestalibyśmy się przyjaźnić; sama myśl o tym mnie przerażała.

– Muu... Takane, może i nie rozumiem czym się martwisz, ale to nie jest tak, że cię znienawidzę, bez względu na to, jak bardzo się zmienisz. Więc się tym nie przejmuj. A właśnie! A może następnym nauczysz mnie jak grać? I będziemy grać razem! ...Hej, słuchasz mnie?
Haruka zapytał się nadal mnie klepiąc po plecach.
Czy ten chłopak rozumiał coś czy nie, martwiło mnie to, że tak po prostu mówił takie zawstydzające rzeczy. Może mu się to wszystko podobało. Może po prostu był bezpośredni, albo czysty i niewinny, ale był zwyczajny.
A jego słowa o tym, że mnie nie znienawidzi, przyniosły mi ulgę.
Jak tak pomyślę, to też byłam zwyczajna.
Nie miałam pojęcia, czy to ze szczęścia czy wstydu, chciało mi się płakać, i nie byłam w stanie nic powiedzieć ani nawet spojrzeć na Harukę.
– Przepraszam~! Chcielibyśmy zagrać~.
Niespodziewanie usłyszałam głos należący do klienta zza drzwi. No tak, przecież Festiwal już się zaczął. Nie było czasu na obijanie się.
W pośpiechu wytarłam łzy i pognałam do drzwi, ale zauważyłam, że wciąż kapało z mojej spódnicy.
– Uuu... Ach...
Stanąwszy jak na starcie w biegach, Haruka minął mnie i wyszedł za drzwi.
Nawet jeśli zazwyczaj miał wolny zapłon, niekiedy zaskakiwał swoim rozeznaniem w sytuacji.
Po wyciągnięciu kilku chusteczek z pudełka w szufladzie, szybko wycierałam spódnicę jak i podłogę.
Nie było tego za wiele – tylko to, co miałam w ustach – więc zdołałam uprzątnąć bałagan w parę sekund.
Zwinęłam w kulkę zużyte chusteczki, wyrzuciłam je do kosza z tyłu sali i stanęłam przed drzwiami tak, jakby nic się nie stało.
Uchyliłam lekko drzwi, i dałam znak Haruce, że wszystko już w porządku. Przed drzwiami stał właściciel tamtego głosu: chłopiec dla mnie wyglądał na ucznia drugiej gimnazjum.
– Ach, już wszystko dobrze? Chłopak chciałby spróbować, więc tobie zostawiam zmierzenie się z nim w zaciekłej bitwie!
Haruka powiedział to znów z zapałem w oczach. To nie były jakieś zawody czy coś, ale skoro wszyscy cieszyli się grą oraz że nasza atrakcja jest przeznaczona dla najlepszych w tej dziedzinie, to rzeczywiście przypominało to zawody.
"O dziwo już załapał o co biega" pomyślałam szczęśliwa, i na kolejną rozgrywkę również byłam natchniona duchem walki.
– Ach, więc to Onee-san* będzie ze mną walczyć? Czuję się zaszczycony z tego powodu.
Zawodnik, brunet w czarnej parce, błysnął uśmiechem, jakby do czegoś nawiązywał, i pochylił głowę z uznaniem.
– Ach, tak, to dla mnie również zaszczyt! Za chwilę wyjaśnię zasady, chodź ze mną do środka!
Rozsunęłam drzwi na oścież, a chłopak skomentował – Ale super~.
– D-dam z siebie wszystko.
Powiedziałam to Haruce, nadal pełnego entuzjazmu, i zamknęłam drzwi.
– Umm, więc wyjaśnię zasady! Za chwilę będziesz ze mną rywalizować w grze tam na środku sali. Ten kto pokona więcej wrogów, zwycięża! Proste, nie?
Próbowałam zgrywać starszą siostrę, rozpaczliwie próbując się uśmiechać.
Tym razem trafił się normalny klient. Nie, pomyślałam tak tylko dlatego, że ten pierwszy był z wyższej ligi...
– Ochh~ Brzmi fajnie! Nawet jak nie wyglądał tak na pierwszy rzut oka... Co ty na to? Kido, chcesz spróbować?
– A nie? ...Hm? Kido? A kto—eeek!!
Jeszcze przed chwilą uśmiechnięty słuchał mego wyjaśnienia, ale zaraz potem zaczął mówić do pustej przestrzeni obok.
Przez chwilę nie wiedziałam co on robi, ale gdy spojrzałam tam gdzie patrzył, zaskoczyła mnie niewiarygodna rzecz.
Aż do chwili obecnej byłam pewna, że był ze mną tylko ten chłopiec.
Ale teraz obok niego stała dziewczyna w kapturze tego samego wzrostu co on.
Było ciemno, wiec nie mogłam dokładnie przyjrzeć się jej twarzy, lecz wymamrotane "Tak" z pewnością należało do dziewczyny.
– C-c-c-c-co...
Byłam tak zaskoczona, że ledwo mogłam ustać. Byłam święcie przekonana, że dziewczyny nie było przy rozmowie na korytarzu, ani nie weszła za nami do sali.


Nie miała okazji by wślizgnąć się do sali przez tę jedną sekundę, kiedy drzwi były otwarte. Musiała więc wejść razem z chłopcem, ale... nie mogłam pozbyć się myśli, że pojawiła się znikąd.
– Onee-san, nic ci nie jest? Ach, a co do niej, to ona tu była przez cały czas. Ona ma dość słabą prezencję*, więc ludzie jej często nie zauważają... -ooch!!
Dziewczyna przecząc swej "słabej prezencji" zdzieliła chłopaka w żebra.
Ale skoro miała słabą prezencję, to czy była ona tak słaba, że można było ją tak przeoczyć?
—A może ona była duchem? Przeszła mi taka myśl przez głowę, ale była ona kompletnie nierealistyczna. Dla mnie, która całkowicie nie wierzyła w żadne nadprzyrodzone byty takie jak duchy, bardziej pasowało mi "przeoczenie od czasu do czasu".
– ...To zaczniemy grać?
– Ee...! T-tak, jasne! Proszę zająć miejsca z tyłu...!
Zostawiając w spokoju domysły o prawdziwej tożsamości dziewczyny, lepszym pomysłem było to skończyć jak najszybciej.
Ale jeśli jest duchem, to specjalnie nie zrobi mi żadnej krzywdy. Chyba.
...Ja nie wierzę w to, by istniały klątwy czy inne takie. Raczej.
Ale gdyby uniosła kontroler w powietrze i zaczęła nim manipulować zamiast wziąć go w ręce, wtedy bym zwiała. Po przekonaniu samej siebie w sposób, którego sama właściwie nie rozumiałam, poszłam w stronę siedzeń.
Zajęłam miejsca razem z dziewczyną, lecz mimo wcześniejszych zapewnień, serce nadal szybko mi biło.
Ukradkiem zerkając na dziewczynę, mogłam zobaczyć jej twarz w świetle bijącym od monitora przed nią.
Miała jasną cerę i piękne długie włosy. Choć jej wzrok nie należał do przyjemnych, miała ładną, gładką twarz, bez wątpienia wyrośnie na piękność.
Jednak w padającym na nią teraz świetle bardziej przypominała dziewczynę wyjętą prosto z horroru.
Szybko rozpoczęłam grę, zanim w końcu poskradam zmysły.
– Ach, umm, tak jak mówiłam wcześniej, jest to strzelanka z systemem punktowym! Jeśli zdobędziesz więcej punktów ode mnie, wygrasz wspaniałą nagrodę! I-i, jaki chcesz poziom trudności...?
–... Średni.
– A tak, oczywiście! Przepraszam! A zatem~ zacinajmy!
Przypadkiem się przejęzyczyłam, a chłopak stojący za dziewczyną parsknął śmiechem.
Zaczerwieniłam się to słysząc.
Mnóstwo myśli kłębiło się w mojej głowie, w każdym razie skupiłam się na tym, by mieć to jak najszybciej z głowy.
Ustawiłam poziom trudności na "średni", kliknęłam przycisk start i wrogowie zaczęli pojawiać się w grupach.
W porównaniu do wcześniej granego poziomu extra, teraz było zauważalnie mniej przeciwników oraz mniej możliwych punktów do zdobycia.
I, może mi się tylko zdawało, ale w porównaniu z poprzednią rozgrywką wśród wrogów była przeważająca liczba świnek; musiało to być zależne od poziomu.

Minęła już jedna minuta od rozpoczęcia gry.
Styl gry dziewczyny niczym się nie wyróżniał, był najnormalniej w świecie zwyczajny.
Ta rozgrywka nie dawała mi tyle przyjemności co walka z weteranem za pierwszym razem, ale pewnie trzeba się było tego spodziewać po przeciętnej dziewczynie.
Oprócz okazjonalnych okrzyków słodkim głosem "Kya!", grała nieszczególnie.
Na początku mówiła "Ughh, ale to truudne, wkurza mnie to~" oraz "Haha, z tym chyba nic nie zrobię", a później porzuciła swój wymuszony uśmiech i przybrała maskę zrozpaczonej kobiety Hannya*. Dzięki temu myślałam, że była to łatwizna.
Ale gdy zostało już trzydzieści sekund na liczniku, na moim ekranie zdarzyła się katastrofa.
Dziwny bug sprawił, że wszystkie świnki i celownik od mej broni zniknął.
– C-co...!? Co to ma być za błąd...?
Za dziewczyną chłopak chichotał – Tylko bez strachu, Kido!
Próbowałam na ślepo strzelać do przeciwników, ale nie wiedząc gdzie są, było to na nic.
A wtedy różnica punktowa między nami szybko malała. Wcześniej dawałam dziewczynie fory, więc nie było sporej przepaści punktowej, ale że też to się obróci przeciwko mnie...!
Gdy działo się coraz gorzej, zadzwonił brzęczyk obwieszczający koniec gry.
Tak bardzo skupiłam się na grze, że nie wiedziałam nic o punktacji. Zamknęłam oczy modląc się, póki nie pojawił się ekran z wynikami.
Gdybym przegrała, nagroda przepadłaby razem z drugim klientem.
To była nieunikniona sytuacja, z którą nie mogłam się pogodzić.
Rozbrzmiały fanfary jak pojawił się ekran z wynikami. Otworzyłam oczy powoli, i tylko dzięki 100 punktowej różnicy słowo "WIN" znajdowało się po mojej stronie ekranu.
Spływał po mnie pot. Że też tak mało do tego brakowało przez taki błąd w grze...
A tak w ogóle, to może ten głupi belfer zostawił go specjalnie?
Myśląc tak, usłyszałam jak chichocze chłopiec obok mnie.
– Hahaha, wygląda na to, że przegrałaś, Kido. Ale brzydko jest wygrywać oszukując, wiesz? No, a teraz przeproś Onee-san.
Pouczona przez chłopca, dziewczyna zdawała się powstrzymywać łzy upokorzenia.
– ...Przepraszam.
Powiedziała cicho trzęsącym się głosem, wstała z krzesła i szybkimi krokami zmierzała ku drzwiom.
– Zaraz, oszukując...? To był błąd w grze, to wcale nie była jej wina.

Jakby na to nie spojrzeć, to nie można było nazwać oszustwem. Nie zhakowała komputera ani nic, więc było żadnego nieczystego zagrania.
Jak to powiedziałam, chłopak uśmiechnął się.
– Sorry, Onee-san. Może mi nie uwierzysz, ale ta dziewczyna użyła mocy nadprzyrodzonej. Chcesz, możesz sprawdzić, ale nic się nie zepsuło, i z grą też jest w porządku. Nie będzie więcej takich problemów, o to się nie martw.
Po tych słowach chłopak poszedł za dziewczyną i wyszedł na korytarz bez oglądania się za siebie.
Gdy obydwoje wyszli z sali, usłyszałam krzyk Haruki "Ułaaaaa!". Podobnie jak ja nie zauważył wcześniej obecności dziewczyny.
Puszczając kontroler, ogłupiała wpatrywałam się w drzwi, którymi opuścili pomieszczenie.
Czułam się prawie jak oszukana przez lisa.
Dziewczyna-duch z nadprzyrodzoną mocą, i wiecznie uśmiechnięty chłopiec...
Gdybym komuś o tym opowiedziała, przerwałby mi po chwili słowami "Oglądasz za dużo anime".
Tak jak się spodziewałam, Haruka wpadł do sali i, tak jak się spodziewałam, powiedział:
– Ta dziewczyna tam była przez cały czas!? A ja wcale jej nie zauważyłem!!
– Ona...? Sam zobacz...
Wskazałam na ekran, na którym widniały wyniki ostatniej mojej rozgrywki z dziewczyną.

* * *

Po tym jak minął poranek, koło 12:00 w szkole zaczęły panoszyć się smakowite zapachy.
Wiedząc, że o tej godzinie stoiska związane z gastronomią, takie jak kawiarnie czy stragany z jedzeniem, były teraz najbardziej oblegane, był to idealny czas, by uczniowie przy atrakcjach takich jak nasza pozwolili sobie na chwilę odetchnienia.
Wyszliśmy z ciemnej Sali Przyrządów Naukowych, i wywiesiłam tabliczkę z napisem "Przerwa do 13:00", więc Haruka i ja mogliśmy wyjść coś zjeść.
Zmierzyłam się tego poranka z tuzinem innych klientów – i dzięki bogom, normalnych klientów – po tym chłopaku i dziewczynie, więc bez żadnych problemów dotrwaliśmy do południa.
– Naprawdę się martwiłam przez pierwszą godzinę... Myślałam wtedy, że nasza atrakcja przyciąga tylko samych dziwaków.
– Ehh!? T-to nieprawda! Po prostu przyprowadzałem każdego, kto tamtędy przechodził, i tyle...

Przed głównym wejściem do szkoły rozstawione były stoiska z jedzeniem zbudowane z niebieskiego brezentu i kartonu.
Od yakitori po hot dogi, przez frytki, yakisobę i jeszcze więcej, widok tych wszystkich kolorowych szyldów i tablic pomagał w zaostrzeniu apetytu.
Idąc razem z Haruką po porannych wydarzeniach, zauważyłam miejsce po prawej stronie od wejścia, gdzie moglibyśmy usiąść i zjeść to, co kupiliśmy.
– Ach, a może tu zjemy lunch? Zawsze robimy to w klasie, więc jak raz na jakiś czas... Ej, czekaj z tym!!
– Mn? Tso?
Nim zauważyłam, Haruka stał trzymając w ramionach górę żarcia i jadł smażoną kałamarnicę w taki sposób, jakby ta była naprawdę przepyszna.
– ...Szczerze, to co ty wiesz o współpracy? Myślałam, że razem się rozejrzymy... A właśnie, kiedy ty to wszystko kupiłeś!?
– Nn, to? Ach, przepraszam, ale wyglądało to tak smakowicie, że nie mogłem się powstrzymać...! Ach, Takane, ja też ci trochę dam. Proszę, wybierz sobie co chcesz!
W torbie, którą wyciągnął Haruka, znajdowała się spora ilość paczek z jedzeniem takim jak yakisoba i okonomiyaki, które prędzej nadawały się na główne danie, nie przekąski.
– Uu... Ale miałeś połów. No dobra, to usiądźmy gdzieś i zjedzmy. Chyba z tyłu są wolne miejsca.
Po znalezieniu miejsca, gdzie nikogo nie było, spojrzałam z powrotem na Harukę i to powiedziałam, a ten już brał się za kolejną ofiarę – tym razem hot doga – i kiwnął głową jak gdyby nic.

Miejsce, które znalazłam, znajdowało się w cieniu, i gdy tam przyszliśmy, usiedliśmy. Dzisiaj była piękna pogoda; idealny dzień na Szkolny Festiwal Kultury.
Na zewnątrz było trochę gorąco, i wielu ludzi miało na sobie lekkie ubrania.
Ponieważ ja i Haruka pomyśleliśmy, że trochę tu pokrążymy, również przyszliśmy lekko ubrani.
Gdy tylko usiedliśmy, Haruka krzyknął – Ach, nie mogę się doczekać! – i przeszczęśliwy zaczął wypakowywać jedzenie z torby.
Jedzenie, które mi pokazał wcześniej, to nie było wszystko, co miał; po kolei wyciągał na stół jedzenie w ilości porównywalnej do pięciu czy sześciu dań.
– T-torba bez dna...?
Mając przed sobą tyle jedzenia, które zdawało się niemożliwe do zmieszczenia w jednej torbie, Haruka po chwili wahania postanowił zacząć posiłek od okonomiyaki.
Też byłam głodna, więc wzięłam sos do yakisoby i przysunęłam go do siebie.
– Dobra, czas na posiłek- ...Zaraz, ale ja nic nie płaciłam, nie? Ile to kosztowało?
Czułam się źle go wykorzystując, więc wyciągnęłam portfel z mojej kieszeni w spódnicy.
– Nie, nie musisz. Sensei mi powiedział "Kup sobie co chcesz do zjedzenia" i dał mi rano te pieniądze. Jakieś 10.000 jenów. Więc nie musisz!
– 10.000 jenów!? Aż tyle!? Haah~ ... Niesamowite. Choć był na tyle samolubny, że wydał nasz budżet na festiwal, to potrafi on być naprawdę szczodry!
– Ach, kiedy robił grę, zaprosił mnie do pachinko* w ramach przerwy i wtedy sporo wygrał. Nawet zamówił tamtego dnia sushi na wynos!

Gdy to usłyszałam, moja nieco podniesiona opinia na temat Tateyamy-sensei'a spadła na samo dno dna. A patrząc na całe to przepyszne jedzenie na stole tylko jako owoce hazardu, popadłam w ogromne przygnębienie.
– Hm? Nie chcesz jeść, Takane? Jeśli nie, to ja...
– C-chcę! A właściwie to ile chcesz tego zjeść!? Przytyjesz od tego wszystkiego, wiesz!?
Jeśli chodzi o stragany z jedzeniem na festiwalu, to był to festiwal wysoko kalorycznego jedzenia. Chciałam się skusić na smażonego kurczaka, jednakże wiedziałam, że jutro znów będzie normalny dzień.
Było oczywiste, że liczba kalorii spożytych dzisiaj źle się na mnie jutro odbije.
Zmartwiona tym, Haruka w najlepsze wsuwał hot doga, naleśnik, kawałek pizzy, frytki i banana w czekoladzie z niesamowitą prędkością. Ich wielka liczba to jedno, ale widząc, jak zjadał to wszystko, przyprawiało mnie o zawał.
– Ale jest takie dobre. Ach, nie ważne ile tego zjem, to i tak nigdy nie przytyję~ Nie noszę tego za dużo do szkoły, ale zawsze tyle jem w domu.
Słuchając tego, porównałam ze sobą ilość jaką Haruka przed chwilą zjadł do jego sylwetki i wkurzyłam się potwornie.
Gdybym ja pozwoliłabym sobie tylko na nieco więcej, moja waga sporo by podskoczyła; to nie fair.
– Ahh~ ...Gdybym tak mogła mieć ciało, dzięki któremu nie byłabym głodna i nie musiałabym nic jeść... I też niepotrzebujące snu.
– Ech~ Ale byłoby nudno. Ja tam lubię jeść i spać.
Powiedział to Haruka z zadowoleniem rozpakowując hamburgera.
– ...Ty to żyjesz szczęśliwie.
– Hm? Coś mówiłaś?
Zapytał się mając ketchup na twarzy, a ja, jakoś, nie byłam w stanie go nienawidzić. Zamiast tego modliłam się o to, by nazajutrz narzekał na dziesięć kilo nadwagi.

* * *

Godzina 13:30.
O tej godzinie zaplanowaliśmy otworzenie naszej atrakcji, ale niepodobnie do poranka, nikt nie przychodził.
– Dziwne. Rano było zupełnie inaczej. Czyżby krążyła jakaś zła plotka...?
Wyjrzałam zza drzwi i zbadałam korytarz. Haruka stał przed klasą i czekał na kolejnych klientów jak zwykle, tyle że na korytarzu wcale nie było ludzi.
Gdy zaczęłam się tym zamartwiać, Haruka jakby coś sobie przypomniał i wyciągnął z kieszeni złożoną kartkę.
– Ach, no tak. Myślę, że to dlatego, Takane.
Papier, który wyciągnął Haruka, był rozkładem wszystkich atrakcji w dzień festiwalu.
Swoją zgubiłam niedługo po tym jak je rozdali, ale ponieważ uznałam za głupie poprosić Harukę o pokazanie mi swojej, nie mówiłam nic przez cały czas. Przez to nie miałam pojęcia o tym, co robiły inne klasy.
– Dobra, dobra... Więc co skłoniło ludzi do tego, że nikt nie przychodzi?
– To, że "Prezentacja Samorządu Uczniowskiego" odbywa się w godzinach 13:00 - 14:00 w sali gimnastycznej. Myślę, że każdy by poszedł to zobaczyć.
Na kartce Haruki, było wyraźnie napisane "Prezentacja Samorządu Uczniowskiego – 13:00 - 14:00". Jakby tego było mało, jako jedyny został umieszczony w grubej ramce i bardzo się rzucał w oczy.
– Widzę. Eeech, więc samorząd też chce się wyróżnić? Mogli to zrobić później, a nie w czasie gdy są otwarte atrakcje... To nie jest korzystne dla żadnej innej klasy, nie?
Bardzo mi się nie podobała ta pewność siebie, jaka biła z ulotki.
Zadaliśmy sobie trud by zjeść porządny posiłek w celu przygotowania się do walk po południu; co nam to dało, skoro nikt nie przychodzi?
– Myślę, że za pół godziny będzie mnóstwo klientów. A na razie poczekamy i trochę odpoczniemy.
Po zwinięciu kartki Haruka otworzył drzwi, z których wyciągnęłam głowę, i wszedł do środka.
– Choć i tak nic z tym nie zrobimy. Ach~ gdyby przyszedł jakiś głupi~ Oddam wszystko by móc się z takim zmierzyć.
Narzekając na głos i wciągając głowę z powrotem do sali, dostrzegłam kątem oka kogoś po lewej stronie korytarza.
Wcześniej nie było tu żywej duszy, a teraz widziałam trzech mężczyzn będących w tych samych ubraniach.
Mieli na sobie spodnie z wzorem kamuflującym, badany i gogle, jak gdyby urwali się z gry survivalowej.
– C-co z nimi jest...? To jakieś przebranie? Ale wyglądają oni na normalnych klientów, więc może chodzą tak codziennie...?
Ale jeśli codziennie w tym chodzili, to wydawał się on nieco przedobrzony. Już lepiej było go uznać za przebranie, zwłaszcza że widziałam coś jakby krótkofalówki przyczepione do ich plecaków.
– Coś nie tak, Takane?
– A, tak... Jacyś podejrzani ludzie... Powinniśmy zawołać nauczyciela czy coś?
– Podejrzani? Cz-czekaj, daj mi sprawdzić.
Powiedział Haruka, głowę wysunął między drzwi ponad moją i rozejrzał się po korytarzu.
– Widzisz? Oni są podejrzani, nie? W takich ubraniach nie przychodzi się do szkoły...
– Też nad tym myślałem. A może to taki ich styl, wiesz? Taki wojskowy.
To, że Haruka powiedział "styl" zaskoczyło mnie. Niewiarygodne, że też tyle wie o czymś takim...?
W takim razie to, co nazwałam "podejrzanym", mogło być "ostatnim krzykiem mody"... A jeśli tak, to czy to nie robi ze mnie staromodnej?
– Aa, tak, widziałam tego sporo ostatnio... Takie ubrania są popularne... w Tokio? Czy jakoś tak...
Nie miałam innego wyboru jak to ciągnąć. Starałam się go nieco podziwiać. Ale mimo wszystko nie chciałam, by jakiś facet wiedział o modzie więcej niż ja.
– Łał, naprawdę?! Nie miałem o tym pojęcia... Tak jak się spodziewałem po Takane!
Jasny uśmiech Haruki przeszył me serce. Jak gdyby osoba, która nic sobie nie robiła z latania półnago, znała się na modzie.
Pogrążając się we własnej marności, wymamrotałam "Taa, tak myślę...", przez co miałam jeszcze większe poczucie winy.
– Przepraszamy, czy możemy się o coś spytać?
– Co?
Nagle słysząc głos, podniosłam głowę i ujrzałam tamtą grupę wojskową stojącą tuż obok nas.
Kiedy byłam zajęta głupią rozmową z Haruką, podeszli oni tak blisko, że szok.
– E-eek!! T-tak, jasne! O co tylko chcecie!
Przyglądając się im z bliska, grupa ta wydawała się przerażająca groźna.
Wcześniej myślałam, że tylko trzy osoby pojawiły się w tej szkole w nieodpowiednich ubraniach, lecz ich liczba zwiększyła się teraz do sześciu.
– Ułaa!
Haruka też ich wcześniej nie zauważył, i po krzyku zaskoczenia schował się za mną. Żałosne.
– Przepraszamy za to, że was zaskoczyliśmy. Obecnie szukamy pewnej atrakcji. Słyszeliśmy, że na tym Szkolnym Festiwalu Kultury odbywa się sławna "strzelanka", która przyjmuje zawodników...
– T-tak... Eh!? A, umm, no, to chyba... chodzi o nas...
Sama byłam zaskoczona ich uprzejmym zachowaniem, ale jeszcze bardziej tym, że szukali naszej atrakcji.
Mężczyźni przed nami również oniemieli z wrażenia.
– O-och, więc to tutaj! Cz-czyli, naszym przeciwnikiem będzie...?
Po tym jak się dowiedzieli, że szukali naszej atrakcji, zadali mi pytanie tak, jakbym była teraz ich dowódcą.
– Ech? Mmm... Chyba... ja?
Nie będąc pewna ich reakcji, zapobiegawczo cofnęłam się od nich tak, że tylko moje oko było widoczne spomiędzy szczeliny drzwi.
A po tym, grupa uszczęśliwiona krzyknęła – Ochhhhhhhh!!
Nie wiem dlaczego, ale mężczyzna rozmawiający z nami w imieniu grupy rozpłakał się. N-nie mówcie mi, że ta reakcja... Miałam złe przeczucie...
– W-wybacz me zachowanie..! Więc to ty jesteś LightingDancerEne-sama...!? To zaszczyt móc w końcu—
Słuchając aż do tego momentu, walnęłam drzwiami z trzaskiem.
Tak jak myślałam. To byli moi fani z gry online.
A sądząc po ich wyglądzie, to pewnie byli też na turnieju.
Gdybym wiedziała o tym wcześniej, skłamałabym o tym, że to my organizujemy strzelankę, jak i o tym, że przeciwnikiem będę ja! Jak mogłam być taka głupia!?
Ale skąd oni wiedzieli...? Nie, to proste.
Pierwszy klient, pan ponurak, musiał napisać w internecie coś w stylu "LightingDancerEne w strzelance dla dwóch graczy! Gracze z okolicy – sprawdźcie to! Warto!"
Tylko w ten sposób mogła wyciec ta informacja. Trzeba było wcześniej przestrzec tamtych gości.
– T-Takane... Kim byli ci panowie...?
– Ech? A, tak, to nic! Już sobie poszli!
Choć podenerwowana powiedziałam tak zaniepokojonemu Haruce z wymuszonym uśmiechem, zaraz potem usłyszeliśmy dobijanie do drzwi za mną, wraz ze zbolałym krzykiem mężczyzn "Prosimy!! Pozwól nam zmierzyć się z tobą tylko raz!!" "Prosimy!! Prosimy!!"
Ach, a kto w ogóle wpadł na pomysł ze strzelanką? No tak, ja. Gdybym wiedziała, że to tak się skończy, to już tysiąc razy lepszy był pomysł z kawiarenką pokojówek.
Sądząc po głośniejszych krzykach zza drzwi, musiało przyjść jeszcze więcej "żołnierzy" dzięki wyciekowi.
– ...Och, jakby to miało jakieś znaczenie.
Po wymamrotaniu tych słów otworzyłam drzwi, przed którymi stało już z dziesięciu ludzi. Gdy się pojawiłam, ich wrzaski zamieniły się w niskie okrzyki.
Otworzyłam drzwi na całą szerokość i krzyknęłam – To ja jestem Ene!! Będę walczyć z każdym z was po kolei, więc kto chce zginąć, niech wchodzi!!
Za sobą usłyszałam Harukę – Ene... Ale super...! – mówiącego z zachwytem, a płynące wtedy po mych policzkach łzy były znakiem końca mej młodości.

* * *

...Od tamtej chwili minęły jakieś dwie godziny.
Wnętrze klasy było wypełnione widownią, a jeszcze więcej ludzi stało na zewnątrz.
Po zagraniu z kilkoma weteranami, i tworząc "New Dancer Legend", łzy hańby dawno już wyschły.
– ...I znowu wygrała!! To już 45 zwycięstwo z rzędu!!
Wrzawa jeszcze bardziej się podniosła, a rywal we łzach honoru wybąkał słowa uznania i opuścił swe miejsce.
Z tymi przeciwnikami będącymi prawdziwymi graczami, a nie zwykłymi klientami, było ciężko powiedzieć, jak dziwna była to scena na Szkolnym Festiwalu Kultury.
– Ene, jak ci idzie!? Zostało tylko dziesięć minut do końca, więc daj z siebie wszystko!
Pochylony się po prawej stronie od mego krzesła, Haruka zaczął nazywać mnie "Ene", znów podnosił mnie na duchu jak trener.
– Tak, niedługo będzie koniec... A niedługo i mój koniec... Fufufu...
Pochyliłam się do tyłu i mruknęłam w malignie. Od jutra pewnie zaczną krążyć o mnie plotki.
Może powinnam po szkole chodzić z plakietką z imieniem "Ene".
Myśląc tak o tym i osiągając a-co-mnie-to stan zen, przysiadł się nowy zawodnik.
Aż do teraz wszyscy moi przeciwnicy byli wyrośniętymi mężczyznami, ale mym nowym przeciwnikiem okazał się chłopak w czerwonej rozpinanej bluzie, mniej więcej tego samego wzrostu co tamta dwójka dzieci w parkach, którzy rano odwiedzili atrakcję.
Gdy tylko wstałam zaskoczona, Haruka za mną klepnął mnie po ramieniu.
– Ene... przepraszam, że o tym mówię, kiedy jesteś w swoim żywiole, ale myślę, że już czas pozwolić komuś wygrać. Wiem, że może być ciężko, ale czy myślisz, że będziesz w stanie z nim przegrać...?
Haruka powiedział to z wahaniem. Jak długo on będzie tkwić w tym nieporozumieniu? To nie tak, że byłam z swoim żywiole czy coś.
Ale to prawda, że być może nadszedł czas, by przegrać.
Tak, to było nieco uwłaczające dla mej dumy przegrać z kimś młodszym ode mnie, ale już wcześniej zdecydowałam się na tego typu "poświęcenie".
I tak było to lepsze niż przegranie z jednym z tamtych graczy...
Aby wydarzenie okazało się sukcesem, nie mogłam zawieść. Widząc, że to ostatni klient, postanowiłam uśmiechnąć się po raz pierwszy od dłuższego czasu.
– Jesteś kolejnym przeciwnikiem, tak? Miło mi cię poznać! Znasz zasady, czy mam ci o nich opowiedzieć?
Zaczęłam mówić "Uroczym Głosem Onee-san". Chłopak w jego wieku rozkochałby się we mnie jak szczeniak — uwiodłabym nim każdego, że aż wstyd.
– ...Może myślisz, że zajęcie drugiego miejsca w zawodach to nie lada osiągnięcie, ale dla mnie to nie ma znaczenia. Twoja reakcja w grze jest nijaka, tak samo twe ruchy. Już sam twój widok mnie irytuje.
W przeciwieństwie do własnych wyobrażeń, chłopak w bluzie wymruczał słowa nawet nie patrząc mi w oczy.
– Ech...? Przepraszam, Onee-san cię nie usłyszała, więc...
Musiałam się przesłyszeć. Nie było mowy, by taki uroczy chłopak powiedział takie ostre słowa.
– Powiedziałem, że jesteś słaba. Pośpiesz się i włącz grę. Nie obchodzi mnie, jaki wybierzesz poziom.

—Coś zazgrzytało mi w głowie. Dopiero za drugim razem gdy to usłyszałam, to się upewniłam. On nazwał mnie "słabą".
Zwykły dzieciak naigrywał się z mojego stylu. Stylu wypracowanego jako "Dancer".
– J-jak śmiesz... nazywać mnie słabą... Myślisz że ze mną wygrasz!?
– Jasne, że wygram. Na pewno wygram. Bo jesteś słaba.
Miałam dość. Żyłki w mej głowie zdawały się płonąć, gdyż tyle gorącej krwi teraz tłoczyły.
Ponieważ był młodszy ode mnie, nie pozwolę mu sobie wleźć na głowę.
Tak, muszę wygrać, z tym słabeuszem, który nic nie robi, a tylko gada. Pokażę mu jak świat funkcjonuje: że są na nim zwycięzcy oraz przegrani.
– O-och, więc tak myślisz~...! Rozumiem...! Więc nie będziesz miał nic przeciwko walce na najtrudniejszym poziomie, nie? Z PEWNOŚCIĄ z tobą nie przegram, wiesz!?
Trzymany przez mnie kontroler zaczął wydawać trzaski, gdyż tak mocno go ściskałam.
Haruka za mną cicho powiedział "Takane, ale miałaś z nim przegrać!", ale jego głos nie dosięgnął mych uszu.

—W tej bitwie stawką była moja duma.
Nie mogłam zrobić nic innego jak zmiażdżyć chłopaczka i uratować swoją dumę.
– Dobra. Jeśli wygrasz, wysłucham wszystkiego, co masz do powiedzenia. A jeśli przegrasz, to co zrobisz?
Mówiąc to, chłopiec po raz pierwszy na mnie spojrzał. Jego stanowcze, lecz i przygnębiające spojrzenie było również chłodne, jakby przeszywało mnie na wskroś.
– J-jeśli ja przegram, wysłucham wszystkiego co powiesz! Stanę się twoim sługą i nawet będę do ciebie mówić "Mistrzu", jeśli chcesz! Na pewno nie przegram!
– Och, serio. I tak jesteś nudna. Nieważne, zaczynajmy.
Powiedział chłopiec i odwrócił się do ekranu.
Nawet bez patrzenia w lustro, wiedziałam, że moja twarz była czerwona od tych wszystkich emocji.
Zmiażdżę go...! Jego jedynego zmiażdżę!
Biorąc głęboki wdech, wybrałam poziom trudności "extra" i wcisnęłam przycisk startu.
– Pożałujesz, że zadarłeś ze mną...!
Wraz z rozpoczęciem ostatniego starcia, przeciwnicy zaczęli pojawiać się na ekranie.

Pobiłam nawet swój własny rekord. Byłam pewna, że grałam bardzo dobrze, byłam całkowicie skupiona na grze.
Jednakże na ekranie z wynikami ukazało się słowo "LOSE" obwieszczające moją klęskę.
A na ekranie chłopaka wyświetliło się złote "WIN", a poniżej... czerwone słowo "PERFECT".
– Ty se.. jaja robisz...
Nie mogąc nawet teraz zrozumieć jak to się stało, chłopiec powiedział do mnie "To będzie mi tylko przeszkadzać, więc zapomnij o obietnicy", i wyszedł z klasy.
Haruka wstał w pośpiechu, by dać mu nagrodę.
– Aa... Dam mu ją! Ene, byłaś świetna do samego końca! Dobra robota!
Nie byłam nawet w stanie powiedzieć cokolwiek Haruce.
Zostałam wyprowadzona w pole przez kogoś młodszego ode mnie, oszukana, i do tego jeszcze przegrałam.
Wokół mnie rozgorzała dyskusja: "Ona specjalnie przegrała!" "Nie, spójrz na jej punkty, to jej dzisiejszy rekord! Jak to Ene przegrała!?", ale mnie to nic a nic nie obchodziło.
—To takie frustrujące. Nie byłam nawet w stanie odłożyć swego kontrolera.

– Y-mm... Przepraszam za mojego przyjaciela za jego słowa...
Niespodziewanie do mnie odezwała się dziewczyna o włosach średniej długości.
Nie było dziś tak chłodno, ale dziewczyna nosiła czerwony szal, sprawiając przy tym bardzo kruche wrażenie.
– ...Jesteś... przyjaciółką tamtego gościa?
Pytając się, odłożyłam kontroler na ławce, a dziewczyna odpowiedziała nieśmiało "...Tak jakoś wyszło."
To znaczy, że ten chłopak, z tak trudnym charakterem, przyszedł na festiwal z dziewczyną!? Rozpaliło to płomienie furii, ale widząc spokorniałą dziewczynę, me emocje przygasły.
– Rozumiem... Nic się nie stało. Był dobry, i w sumie też nieźle się bawiłam. Ale powinnaś z nim porozmawiać o jego zachowaniu, wiesz!? W prawdziwym życiu nigdy nie zrobi czegoś takiego.
Powiedziałam to z irytacją, a dziewczyna westchnęła z wymuszonym uśmiechem.
– To... prawda. Nie jest dobry w sprawach towarzyskich, czy jakby to lepiej ująć, czasem jest zadufany w sobie... Powiem mu o tym. Naprawdę mi przykro...
– N-nie, nie powinnaś przepraszać... Pewnie w tym wieku robi to dość często. Wszystko będzie w porządku, jeśli z nim o tym porozmawiasz.
– Oczywiście, tak zrobię. O nie, prawie zapomniałam! Przepraszam, ale muszę cię pożegnać, muszę się jeszcze spotkać z tatą...
Pochyliła głowę, i w pośpiechu opuściła salę.
Bez żadnej nagrody do zdobycia, klienci tłumnie zaczęli opuszczać salę, a ci, którzy byli moimi fanami, po wypowiedzeniu "Przepraszamy za najście", szybko wyszli z pomieszczenia.
Obserwując ich ze swojego krzesła, zegar wkrótce wskazał czas zakończenia Festiwalu – 16:00.
Usłyszałam komunikat pochodzący z głośników na korytarzu: "Dziękujemy za cierpliwość, wydarzenie dobiegło końca. Każdą klasę prosimy o dostosowanie się do instrukcji przekazanych przez Komitet Wykonawczy oraz o rozpoczęcie porządków."
Po usłyszeniu tego, nagle dopadło mnie wyczerpanie. Szczerze, będąc dzisiaj uczestnikiem tylu nieoczekiwanych sytuacji, jeszcze ten komiczny szok, ale gdy już się skończyło, było to nawet fajne.
No i byłoby miło, gdyby fakt, że jestem "Ene" nie rozniósł się za bardzo po szkole, to może wtedy wszyscy o tym zapomną...
Myśląc o tym, czekałam na powrót Haruki.

Dziś też ciężko pracował, więc może powinnam mu jakoś podziękować.
Tak, może powinnam kupić mu coś do jedzenia w drodze do domu... Nie, lepiej nie. Przeżre całe moje kieszonkowe. To może podzielimy się na pół... Nie, każdy zapłaci za swoją porcję. Tak, tak będzie najlepiej.
Właściwie, to zostało nam sporo pieniędzy z kasy, którą Sensei dał nam na jedzenie.
Dobrym pomysłem byłoby ją wydać, zanim poprosi o jej zwrot.

Z głową leżącą na biurku nauczyciela, po cichu bawiłam się kontrolerem i czekałam przez piętnaście minut.
...Haruka nadal nie wracał.
Poszedł on tylko wręczyć nagrodę, ale zajmuje mu to o wiele za długo.
Gdzie on do licha się podziewa?
Tykanie zegara zakłócało ciszę w klasie... Po zamknięciu atrakcji, każda klasa miała posprzątać i opuścić szkołę przed 17:00.
Oczywiście my też musieliśmy to zrobić, a dwóm osobom zajmie to sporo czasu.
– Ten koleś... On chyba nie chce się wymigać?
—Nie, w życiu by on tego nie zrobił. To było oczywiste, że go obskoczę, jak to zrobi, a co ważniejsze, był porządny jak nikt.
Ale było to dziwne, że jeszcze nie wrócił.
Myśląc o tym, czy mógł gdzieś się szwendać, nagle dopadło mnie złe przeczucie.
A co, jeśli miał on atak?
Pamiętałam, że Haruka miał poważne schorzenie, które zagrażało jego życiu.
Ale z powodu jego zachowania i osobowości, nigdy tego po sobie nie pokazywał, a ja się wcale tym nie przejmowałam.
Jednakże pracował do późna przez ostatnie dni, zajmował się ze mną atrakcją przez cały dzień, i jeszcze dokądś wyleciał.
Im więcej o tym myślałam, tym gorzej się czułam, i bicie mego serca mi przyspieszyło.
Podskoczyłam od ławki, przez co krzesło głośno zaszurało, gdy je odtrąciłam.
Ale mnie to nie obchodziło.
Haruka mógł gdzieś teraz leżeć.
Może zwijał się z bólu bez niczyjej wiedzy.
Myśląc o tym, ogarnęło mnie przerażenie.
Mogłam to zauważyć wcześniej. Był on taki słabowity.
I do tego wcale się o to nie martwiłam, i odpychałam go bez namysłu.

– Haruka...!
Dobiegając do drzwi, otworzyłam je jednym ruchem...! Gdy już chciałam się rozpędzić, w tym momencie me ciało zderzyło się z osobą stojącą przede mną.

– Ułaaaa!!
– Kyaaaa!!

Po uderzeniu, odrzuciło mnie do sali i wylądowałam na siedzeniu. Drąc się z bólu przeszywającego me ciało, podniosłam głowę i zauważyłam znajomego mi kolegę, oszołomionego i leżącego na korytarzu.
– H-Haruka!?
– Ałałała, to bolało... Coś się stało, Takane...? Dlaczego tak biegłaś...?
–––Ty durniu...!! A tak się martwiłam...
Ciesząc się z ulgi i martwiąc się tym, że się z nim uderzyłam, wstałam i podeszłam ku niemu chcąc to przytulić.
—Ale gdy zauważyłam kiełbasę w ustach Haruki, podobnie jak paczki z przeróżnym jedzeniem porozwalane wokół niego w wyniku zderzenia, chęć przytulenia zmieniła się w żądzę skopania go.

– ...Co ty sobie myślałeś?

Przecierając się po obolałym boku, stanęłam przed Haruką i zapytałam się go, patrząc na niego z góry.

– Ech? No bo skoro zamykają atrakcje, to poszedłem po pozostałe jedzenie, które mogło iść do wyrzucenia! Ach, zobacz ile tego jest! Zrobimy dzisiaj przyjęcie! Czy to nie wspaniale?

...Mój gniew zaczął szybko rosnąć.

Zacisnęłam pięści i czułam, jak policzki stają się gorące. Ach, jaka ja byłam głupia, że martwiłam się o niego przez więcej niż sekundę.
– ...Takane? Jesteś zła?
Gdy Haruka się spytał, moja pięść już dosięgła jego głowy.

Akurat w tym samym czasie rozbrzmiał komunikat w szkole o najliczniej odwiedzanej atrakcji, którą okazała się nasza strzelanka.
Ale ponieważ utonęło ono w krzykach moich i Haruki, dowiedzieliśmy się o tym dopiero parę dni później.



Notka od tłumacza:

*chuunibyou – "syndrom 2 klasy gimnazjum" – czyli wiara w swe niezwykłe, czy nawet nadprzyrodzone zdolności. Tutaj Takane bała się, że Haruka pomyśli, że ona bierze wszystko związane z grą i jej awatarem zbyt serio.

*Onee-san – "Starsza Siostra". U dzieci jest to często spotykane nazywać tak nieznajomych, nawet jak nie są spokrewnieni.

*prezencja – kalka z angielskiego oznaczająca "stan istnienia, obecność", a nie jak to jest po polsku "wygląd". Nie chciałam pisać o "słabej obecności" czy "słabym istnieniu" (albo się jest, albo się ma), więc wybrałam takie słowo.

*maska Hannya – maska używana w teatrze Noh przedstawiająca zazdrosną kobietę-demona. Mówią, że w zależności od kąta patrzenia postać ją nosząca zdaje się być demoniczna i niebezpieczna, albo udręczona i ciepiąca katusze.

*pachinko – japońska gra automatowa. Przypomina pinball. Wrzucasz do maszyny kulki, kulki wpadają do specjalnych kieszeni w środku maszyny, a jak masz szczęście, wypadnie jeszcze więcej kulek. Kulki wymienia się na nagrody rzeczowe, a te – na pieniądze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz wyraża więcej niż 1000 wyświetleń - napisz coś!